Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

piątek, 29 stycznia 2016

WSPOMINKI PRZY ROZBIERANIU CHOINKI




         Goszcząc na blogu Kidy „Odkryte, upolowane, wyczarowane”, przekonałam się, że o bombkach można nawet po świętach. Fajnie, że jest jeszcze ktoś, kto dzieli moją pasję do starych choinkowych ozdób. Ja zresztą lubię nie tylko stare, ale do nich mam specjalny sentyment. Wiadomo, że 2 lutego, to taka graniczna data, do której choinka może stać w domu, ale zwykle nie dostoi. Moja w tym roku, też skończyła żywot i żeby nie stracić bombek, trzeba było ją rozebrać. W tym roku utraciłam jedną i to przed Świętami. Przy rozbieraniu starałam się być bardzo ostrożna i odniosłam sukces. Postanowiłam też, że w tym roku zrobię dokumentację moich bombek. Oczywiście nie jestem w stanie pokazać wszystkich, ale trochę Was ponudzę.
         Najstarsza bombka jaką posiadam pochodzi z końca XIX lub samego początku XX w.

Dostałam ją od koleżanki z pracy. Jest bardzo ciężka.


         Bombka z wisienkami jest przedwojenna. Moja mama dostała ją od znajomej pani zaraz po wojnie. Przedwojennych i zaraz powojennych bombek było więcej, aż do pewnej gwiazdki. Miałam wtedy pięć lat. Wujek chcąc mi sprawić przyjemność, podarował mi w Wigilię malutkiego kotka, którego przywiózł z młyna. Kociak był rozkoszny, bawiłam się z nim cały ranek, aż zasnął. Wtedy poszłam do kuchni, aby przyglądać się przygotowaniom do Wigilii. Nagle usłyszałyśmy rumor. W pokoju na maszynie, nakrytej obrusem, stała ubrana choinka, ale jak wbiegłyśmy do pokoju to już leżała. Przestraszony, zamotany w obrus kociak miauczał wniebogłosy . Widocznie wspinał się po obrusie na maszynę i wszystko ściągnął. Z całej choinki ocalała jedna bombka, ta z wisienkami.
         Moja rozpacz była tak wielka, że ciocia ubrała się i pojechała do miasta po ozdoby. A nie było o nie łatwo w tamtych czasach. Przywiozła pudełko złotych orzechów i łubiane gwiazdki z aniołkami.


         Bombki z karcianymi symbolami moja mama kupiła na moją pierwszą gwiazdkę. Mnie została bombka Pik. 


         Inne wspomnienie to zima chyba 1969 r. Niedługo przed Świętami zaczął padać śnieg . Pojechałam z mamą tramwajem do sklepu żeby kupić kilka bombek. Sprzedawano je zarówno na sztuki, jak i na kartony, ale nas było stać tylko na kilka sztuk. Te ocalały z tamtego zakupu.



         Kiedy urodził nam się syn, kryzys był bardzo odczuwalny. Kartki na mięso, cukier, kaszę. Zakup butów odnotowywany w książeczce zdrowia. Z bombkami też było krucho. Z tego okresu pochodzi ten bałwanek.


         Dlatego, kiedy córka była mała, a nadarzyła mi się okazja kupienia pięknych bombek z Gedanii kupiłam sporo pięknych formatek. Najpierw pokażę, specjalnie dla Kidy, koty.


         A teraz inne cudeńka.



         W latach dziewięćdziesiątych nastała moda na bombki reklamowe i udało nam się zdobyć kilka, niestety część się wytłukła. W tym roku w SH zdobyłam bombkę reklamową z Harrodsa.


        Z pielgrzymek do Częstochowy pochodzą te dwa moje skarby.


        A mój M bardzo chciał dostać bombkę z orłem i dostał.


          Kiedy pakowałam je do kartonów i kartoników, myślałam o osobach z którymi wiąże się historia różnych egzemplarzy. Wielu tych osób już nie ma, a bombki i wspomnienia zostały.




poniedziałek, 25 stycznia 2016

CHRZCIELNA SUKIENKA



         Chrzest to doniosłe wydarzenie  dla rodziny chrześcijańskiej. Dlatego wielką wagę przywiązywano do wielu szczegółów tego obrzędu. Jednym z nich był biały strój dziecka, który symbolizował czystość tak zwana  „biała szata”. Wiążą się z nią także zmiany w dziedzinie mody. Prawie do końca XVIII w., stroje dzieci były jakby miniaturkami strojów dorosłych. Dopiero na przełomie XVIII i XIX w. wykształciła się swoista moda dziecięca.

         Także jeżeli chodzi o stroje do chrztu.

 „Niemowlęta, mniej więcej do czasu, gdy zaczynały chodzić, ubierano w długie, dosyć obszerne sukienki (niezależnie od płci). Charakterystyczny był krój tych ubranek - króciutki staniczek, obszerne rękawki (często falbaniaste), długa, suto marszczona spódnica. Taką "szatkę do chrztu" można łatwo pomylić z sukienką. Można je jednak rozpoznać - góra jest nieproporcjonalnie malutka w porównaniu z spódnicą.”
                                                        (za kostiumeria.blogspot.com)
         Zdjęcia z Internetu

        

 Takie długie sukienki obowiązywały prawie do wybuchu II Wojny. Były wykonywane z   batystu lub atłasu, bogato haftowane. Dlatego chrzestne sukienki często służyły wielu dzieciom w rodzinie. W czasach PRL’u  tylko niektóre osoby było stać na bogate stroje. Dobrym wyjściem było chrzczenie dziecka w beciku.


       
 















               Wtedy najstrojniejszą częścią ubranka była czapeczka. Kilka czapeczek, które posiadam.


„Biała szatka” została wtedy zredukowana do symbolu sukieneczki, a nawet do białej ozdobnej chusteczki.

         Dzieci ubierano na biało, ale zaznaczano płeć dziecka dodatkami w kolorze różowym – dziewczynki lub niebieskim – chłopcy. Mogła być to koronka przy czapeczce, wstążka przy beciku.

         Chciałabym dziś podzielić się z Wami zdjęciami pamiątek dotyczących chrztu, jakie posiadam. Niestety sukienka i czapeczka mojej córki została przekazana wnuczkom i nie mam ich u siebie.
         Najpierw dwie chrzcielne długie sukienki.
         Pierwsza z lat 60tych, bez rękawków i z niestety obciętym dołem, jest być może haleczką pod przezroczystą szyfonową lub koronkowa sukienkę.


         Druga, prosta , lniana z szyfonowymi dodatkami jest z końca XX w. Obydwie wyszperałam w SH jako sukienki dla lalek.


         A teraz pamiątki
Różowa szarfa od mojego becika i środek z pamiątki chrztu od moich chrzestnych. Pudełeczko się rozleciało..


Szatka moich dzieci i buciki córki.


Na koniec ozdobna wstążka do świecy, już nie od chrztu, tylko z mojej I Komunii, ale do świec chrzcielnych były podobne.