Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

środa, 15 maja 2019

ZIMNA ZOŚKA

           Poszłam do ogrodu, aby posiać kwiaty i... uciekłam! Zimna Zośka mnie przepędziła. Na termometrze 12 stopni w słońcu, a na dworze  - szkoda słów.  Wiatr lodowaty, przenika każdą warstwę ubrania. 
          Jako pocieszenie postanowiłam sobie przynieść do domu kiść kwitnącego bzu. Wiem, że nie postoi długo, ale to będzie taka namiastka maja.


     Przy okazji postanowiłam odkurzyć moje porcelanowe figurki. Tak więc - Figurki, figurki zmieniajcie się !


                         Moje trzy Gracje od Royal Doulton





                 Kwiaciarka z hiszpańskiej fabryki Lladro

      Secesyjna, biskwitowa panienka, której uciekł gołąbek



                                       Uroczy dzwoneczek



                             Czerwony Kapturek bez kapturka



               Japońska figurka personifikacja - kwietnia :)



                                      Romantyczna dama
 

sobota, 11 maja 2019

Z INNEJ PERSPEKTYWY


       Zdjęcia z perspektywy horyzontalnej jeszcze nie robiłam. Leżę sobie pod jabłonią i gapię się w niebo, a telefon w kieszeni spodni uwiera. Niebo ma cudowny, głęboki kolor od którego białe chmurki ostro się odcinają. 


          Słońce świeci, pszczółki pracowicie bzykają, a mnie się ruszyć nie chce, żeby ten telefon wyjąć. Nie chce mi się ruszyć, bo pół dnia spędziłam w ogrodzie w całkiem innej pozycji. Po wczorajszym deszczu wreszcie można było coś posadzić, a pielić łatwiej. Roślinki powędrowały z doniczek do skrzyń na tarasie.


         Inne wprost do gruntu. Chwasty niewzruszone brakiem wody porosły tak, że chyba z dziesięć wiader powędrowało na kompost, a i tak nie ogarnęłam nawet 1/3 ogrodu. Wszystko kwitnie, wszystko pachnie.


                      A najbardziej pachnie rzepak za płotem.


 
A ja sobie leżę wącham i słucham i w końcu wyjmuję ten telefon, żeby zrobić zdjęcia na leżąco.  Nieba  z kawałkiem mojego domu.



      I ogromnego białego bzu, który zasadziła moja mama prawie trzydzieści lat temu.


           Pozdrawiam Was wszystkich i życzę miłej niedzieli.


niedziela, 5 maja 2019

MAJOWY WEEKEND

      Jak się Wam udał majowy weekend? Mnie pogoda i zdrowie pokrzyżowały plany. Po "czynie 1-szo majowym", w ogrodzie, 2 maja odchorowałam. Trzeciego zaś było zimno, wietrznie i deszczowo.  Dlatego uparłam się, żeby w sobotę, jeśli padać nie będzie, wybrać się nad morze.


         I pojechałam. Strój bynajmniej nie kąpielowy ;) Zimowa kurtka, buty, czapka. Liczyłam nie tylko na wdychanie jodu, ale też na bursztyny. Ostatnio mocno wiało.  Niestety i tu się zawiodłam. Morze nie wyrzucało bursztynu, było bardzo łagodne. Jednak wiatr rozwiewał piasek nad wyrzuconymi na brzeg patykami i  gdzieniegdzie błyskały słoneczne okruszyny, czasem wielkości łebka od szpilki. Udało się nazbierać... łyżeczkę od herbaty .
Tu w kubeczku dla lalki.


        Największy był wielkości paznokcia, najmniejszego palca.



             Tych najmniejszych była taka kupeczka.(powiększone)


          Znalazłam jeszcze szczątki ptaka, który się zaplatał w sieci rybackie. Ptak na czerwonych nóżkach miał dwie obrączki.

                                               Zieloną


 
                                                I białą


     Chciałam zdjęcia wysyłać do Stacji Ornitologicznej PAN, ale poczta odrzuca mi adres.
Po dwóch godzinach niebo szybko zaczęło się chmurzyć i musieliśmy uciekać. Jeszcze tylko fotki łodzi w porcie Kąty Rybackie, na pożegnanie.