Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

piątek, 29 czerwca 2018

DWIE MARYJKI

       Wybaczcie mi dłuższą nieobecność na blogu, ale już się poprawię. Zaczęłam bowiem najdłuższe w moim życiu wakacje. Od 1 września będę emerytką! Wreszcie będę miała dosyć czasu na wszystko, może nawet z czasem szkoła przestanie mi się śnić po nocach.


          Ale do rzeczy, czyli do Maryjek. Ciekawych skąd się wzięły odsyłam do posta z 18 września ubiegłego roku. Obiecałam wtedy, że strychowe zdobycze będę pokazywać, w miarę ich odnawiania.
Dziś dwie gipsowe figurki Maryi.  Figurki nie były malowane olejno, ale pokryte białą farbą kredową. Są nieco zniszczone, choć ubytki są małe, to wyglądają jakby spowodowane warunkami atmosferycznymi. Mniejsza to tak zwany wizerunek Najświętszego Serca Maryi i była w komplecie z drugą figurką Najświętszego Serca Jezusa. Większa to Maryja Niepokalana. Obydwie figurki były zakurzone i brudne. Stały na strychu przez wiele lat.


        W ramach renowacji, postanowiłam je po prostu umyć. Od razu zaczął schodzić nie tylko brud, ale i warstwa kredowej farby. Mniejsza figurka po umyciu pozostała biała.


         Większa pod spodem odsłoniła gips o różowym zabarwieniu. Podobnie jak dwa wsporniki (post z 18.09).


          Postanowiłam, że nie będę zmywać zupełnie białej farby, tak żeby figura była biała z różowymi przebłyskami.


       Mniejszą figurkę przeznaczyłam na prezent dla pewnej osoby, czekam tylko na sposobność dostarczenia jej do stolicy. Wysłałabym pocztą albo kurierem, ale obawiam się, że mogłaby nie dotrzeć w całości, dlatego wciąż czekam na okazję, gdy będzie jechał ktoś z rodziny czy znajomych samochodem. 

        Większa i dużo cięższa znalazła swoje miejsce w jadalni na małym stoliczku, gdzie od lat królują dewocjonalia. Ozdobiłam ją starymi różańcami ze szklanych paciorków.

Na renowację czekają dwie figurki Jezusa, ale one są mocno uszkodzone. Muszą zaczekać aż mój M będzie miał urlop. Może także odezwie się pan od którego je dostałam i okaże się, że znalazł brakujące części. 

sobota, 9 czerwca 2018

W KOLORZE LILARÓŻ

          Upał i susza. Trawy spalone, krzewy i kwiaty więdną. Podlewamy ile w naszej mocy, ale jak nie spadnie deszcz, zapas wody się skończy. Tragedia.




          Kwiaty zakwitają rano, a wieczorem opadają, albo zasychają. A jeszcze tak niedawno cieszyłam się kolorami mojego ogrodu. Po komunijnej bieli, zapanował w ogrodzie lilaróż. Kwiaty w różnych odcieniach różu i fioletu dominowały  na rabatkach. 



          Zapraszam na wędrówkę w tym przedziale spektrum.


    Dziś wiele z tych kwiatów już opadło, ogród robi się smutny.
Dziękuję wszystkim za miłe komentarze pod poprzednim postem, bardzo nas ucieszyły. Witam też nowych obserwatorów, miło, że zechcieliście do mnie wpaść, mam nadzieję,  że zostaniecie na dłużej.