Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

poniedziałek, 27 stycznia 2020

DZIECIĘCA BROSZKA

               Żaden odpust, żadna wycieczka nie mogły się odbyć bez obowiązkowego zakupu  pamiątki i dla tego, który tam był, i dla domowników. Dla mnie jako dziecka najmilszymi pamiątkami była oczywiście dziecięca biżuteria, a zwłaszcza broszki. Te kotki, pieski, mewy znad morza, sprawiały mnie - dziecku wielka radość i miałam ich pewnie sporo, ale jak to drobiazgi często się gubiły.                      
             Potem gdy byłam już nastolatką za nic nie przypięłabym czegoś takiego. Leżały więc w szufladzie, aż mama zrobiła porządki.  Nie zachowała się ani jedn. Buuu

               Kiedyś szukając drobiazgów dla lalek znalazłam broszkę córki, różowy kapelusik. Świetnie wyglądał na głowie lalki 1:12. 
Potem koleżanka Marzena pokazała n fb takie broszki zdobiące sukienki lalek. Pomyślałam, jaka szkoda, że nie zachowałam swoich.
            A tu wczoraj takie znalezisko na giełdzie! 19 dziecięcych broszek! 





         Aż podskoczyłam z radości. Część jest niemieckich, bo mają napisy. ( 2 dolne rzędy.)


              Część bez napisów + moje, które już miałam, w tym wspomniany różowy kapelusz.


                          A tu wszystkie moje skarby w pudełku




         Jedna broszka jest składakiem, do kluczyka przyczepiłam misia z czasów mojego dzieciństwa. Trochę się różnią odcieniem.



                               I na koniec zbliżenie na mewy



             Marny los wszystkozbieracza, zdaje się, że zapoczątkowałam nową kolekcję. Poszperałam w internecie i mam wielka ochotę na drewniane broszki z gór, zwłaszcza żołędzie, kultowe kasztany, no i oczywiście owe pieski i kotki odpustowe. Może na którejś giełdzie znów mi się poszczęści.

kotek odpustowy zdj. z internetu
 

wtorek, 14 stycznia 2020

BOMBKA MALEJ JULKI


           Na fali wspomnień i rodzinnych pamiątek, dziś o bombce mojej mamy. Kto by  pomyślał, że z małą szklaną bombką związana jest taka historia.


          Mój dziadek był człowiekiem żelaznych zasad. Zwłaszcza: „Co nie  twoje, to nie rusz”. Nigdy by nie przywłaszczył czegoś i tak wychowywał swoje dzieci. Kiedy wojska ZSRR pędziły Niemców na zachód, on wygnaniec postanowił iść za frontem do swojego domu w Rościszewie. A kiedy tam dotarł okazało się, że jego dom zajęli obcy ludzie. Niemcy uciekli, a na ich miejsce przyszli Polacy. 
Ludzie  ci przyjęli go na nocleg i okazali się dobrzy i uczciwi. Chcieli wrócić do swojego domu w Dalwinie ale znaleźli tylko fundamenty. Zajęli pierwszą wolną zagrodę w okolicy. Nie zrezygnowali jednak z odzyskania swojego domu, bo okazało się, że został przeniesiony do innej wsi. Odnaleźli go po kilku miesiącach w Miłobądzu. W międzyczasie przyjechała babcia z dziećmi i obie rodziny, wieloosobowe, mieszkały razem w małej Poniatówce. Zbliżało się Boże Narodzenie 1945 r. Dom w Dalwinie stanął znów na swoim miejscu i gospodarze mogli do niego powrócić. Chcieli zostawić dziadkom niektóre rzeczy, ale dziadek stanowczo odmówił. Dlatego, że rzeczy te nie były własnością tamtej rodziny, ale zwyczajnie pozbierane z różnych domów w okolicy, zwłaszcza tych, gdzie dawniej mieszkali Niemcy.

Moja mama – mała Julka, wówczas 9 letnia,  z żalem patrzyła na śliczne chińskie filiżanki, których ojciec nie pozwolił zatrzymać. Wtedy tamta kobieta wyjęła pudełko bombek, a z niego śliczne wisienki na listku. Powiedziała, że bombki są jej własnością, kupiła je przed wojną . Czy dziadek pozwoli żeby, Julcia zatrzymała jedną z nich? Ku radości mojej mamy pozwolił. Stała się ukochanym skarbem mojej mamy.  Bombka przetrwała do dziś. Trochę podmalowana, ale jest.


środa, 1 stycznia 2020

NA TEN NOWY ROK!


           W pierwszym dniu Nowego Roku, pragnę złożyć Wam życzenia wszelakiego powodzenia! Zdrowia, szczęścia i radości! Niech pod Waszym dachem gości: zgoda, miłość, zrozumienie. Niech Wam nie zabraknie kasy w dzień powszedni i na wczasy. Niech nie gości u Was nuda i niech wszystko Wam się uda!