Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

wtorek, 14 stycznia 2020

BOMBKA MALEJ JULKI


           Na fali wspomnień i rodzinnych pamiątek, dziś o bombce mojej mamy. Kto by  pomyślał, że z małą szklaną bombką związana jest taka historia.


          Mój dziadek był człowiekiem żelaznych zasad. Zwłaszcza: „Co nie  twoje, to nie rusz”. Nigdy by nie przywłaszczył czegoś i tak wychowywał swoje dzieci. Kiedy wojska ZSRR pędziły Niemców na zachód, on wygnaniec postanowił iść za frontem do swojego domu w Rościszewie. A kiedy tam dotarł okazało się, że jego dom zajęli obcy ludzie. Niemcy uciekli, a na ich miejsce przyszli Polacy. 
Ludzie  ci przyjęli go na nocleg i okazali się dobrzy i uczciwi. Chcieli wrócić do swojego domu w Dalwinie ale znaleźli tylko fundamenty. Zajęli pierwszą wolną zagrodę w okolicy. Nie zrezygnowali jednak z odzyskania swojego domu, bo okazało się, że został przeniesiony do innej wsi. Odnaleźli go po kilku miesiącach w Miłobądzu. W międzyczasie przyjechała babcia z dziećmi i obie rodziny, wieloosobowe, mieszkały razem w małej Poniatówce. Zbliżało się Boże Narodzenie 1945 r. Dom w Dalwinie stanął znów na swoim miejscu i gospodarze mogli do niego powrócić. Chcieli zostawić dziadkom niektóre rzeczy, ale dziadek stanowczo odmówił. Dlatego, że rzeczy te nie były własnością tamtej rodziny, ale zwyczajnie pozbierane z różnych domów w okolicy, zwłaszcza tych, gdzie dawniej mieszkali Niemcy.

Moja mama – mała Julka, wówczas 9 letnia,  z żalem patrzyła na śliczne chińskie filiżanki, których ojciec nie pozwolił zatrzymać. Wtedy tamta kobieta wyjęła pudełko bombek, a z niego śliczne wisienki na listku. Powiedziała, że bombki są jej własnością, kupiła je przed wojną . Czy dziadek pozwoli żeby, Julcia zatrzymała jedną z nich? Ku radości mojej mamy pozwolił. Stała się ukochanym skarbem mojej mamy.  Bombka przetrwała do dziś. Trochę podmalowana, ale jest.


18 komentarzy:

  1. Przepiękna historia, napisana w tak ciekawy sposób. Śliczna bomba, ileż ona widział i jaką ona wielka wartość posiada. Silna, piękna i bezcenna. :) Pozdrawiam cieplutko. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała pamiątka, ma niezwykła historię i wielką wartość sentymentalną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki tej bombce znowu zaczęłam zapisywać rodzinne historie. Może dzięki tym zapiskom wiele wydarzeń z dawnych lat zachowają też moje wnuczki i przekażą następnym pokoleniom. :)

      Usuń
  3. O jejku to niesamowita historia:)))to musi być bardzo ważna bombka dla Ciebie:))Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest bardzo ważna. Mam jeszcze kilka innych z którymi także wiążą ciekawe historie. :)Ściskam serdecznie. :)

      Usuń
  4. Piękna bombka z ciekawą historią. Pewnie strzeżesz tego skarbu, bo naprawdę warto. Ja też mam kilka z dzieciństwa. Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że przedmioty nie umieją mówić, ileż ciekawych historii by opowiedziały :) My musimy zrobić to za nie. :)

      Usuń
  5. Piękna bombka. Aż się wzruszyłam czytając tą historię.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ta historia Cię zainteresowała :)

      Usuń
  6. Ojej, ale niesamowite,ze masz ją do dziś :-) Uściski :-) ps.
    Szwaja, słyszałam o jej książkach dobre rzeczy, nie dziwie się,ze się z nią tak związałaś, trudno ją zastąpić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najlepsza lektura, gdy człowiek ma doła. Szkoda tylko, że już nie powstanie dalsza część szczecińskiej sagi. Jej bohaterowie stali się mi w dziwny sposób bliscy, jakby byli sąsiadami. :) Pozdrowionka :)

      Usuń
  7. Wzruszająca historia.
    Bombka śliczna. Pamiętam takie z choinki u mojej babci. Gdzie się podziały?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, gdzie? Uwielbiam bombki i zła jestem na siebie, że kiedyś nie przywiązywałam wagi do starych rzeczy. Część bombek powędrowało do przedszkola i szkoły moich dzieci, a potem jak zaczęłam uczyć to do mojej. Właśnie te stare. Niewiele potem udało mi się odzyskać. A trzeba było dzieciom kupić nowe, zwykłe, jednokolorowe i dać na klasową choinkę. Teraz wynajduję po znajomych i krewnych, o ile chcą się z nimi rozstać .

      Usuń
  8. Kto by pomyślał...
    Ale takie właśnie są te polskie losy.
    Mam praktycznie identyczne wisienki, ale Babcia kupiła je już po wojnie.
    Ilekroć docierają do mnie bombki z obcych źródeł, zawsze, ale to zawsze zastanawiam się nad ich historią.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ten wzór bombek był stale robiony chyba aż do upadku większości naszych wytwórni. Moja szwagierka swoje kupiła w latach 80tych. :)

      Usuń
  9. Wiesz, ta bombka chyba jest jednak niemiecka, bo moja babcia kupiła taką samą - razem z innymi bombkami - mojej mamie w 1946 lub 47 roku, we Wrocławiu od jakiejś Niemki. To były pierwsze bombki mojej mamy. W pierwsze święta, jak babcia z mamą zajechały do Wrocławia spod Tarnopola (Kołodziejówka, powiat Skałat), to dziadek kupił też od Niemców dla mamy kartonową, taką rozkładaną, trójwymiarową szopkę. Styl taki secesyjny, gdzieś z początku XXw. I takie to były ich pierwsze święta na nowym.

    OdpowiedzUsuń