Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

wtorek, 24 lipca 2018

MOJA NOWA MIŁOŚĆ

              Oczywiście moja nowa miłość kwiatowa. Jestem bowiem stała w uczuciach, jeśli chodzi o mojego M. W miłości do kwiatów też, bo miłość do róż, bzów, konwalii i niezapominajek nie wyklucza miłości do innych kwiatów. Ale teraz wzięło mnie, a przedmiotem uczuć są
                                             LILIOWCE


         Przez te wszystkie lata rósł sobie spokojnie pod moim płotem liliowiec rdzawy.


        Aż tu nagle odkryłam, że nie jest to jedyny przedstawiciel gatunku  Hemerocallis. Że są ich setki odmian, a kwiaty maja często porównywane kształtem do storczyków.

zdj. reklamowe z netu

W ubiegłym roku dostałam od koleżanki sadzonkę takiego o prawie czarnych płatkach. 


           Potem dokupiłam jeszcze dwa, chyba w Biedronce. Jeden taki różowy, a drugi malutki żółty, ale przekwitł zanim zrobiłam zdjęcie.


          W tym roku wzbogaciłam się o dalsze cztery i niestety jednego nie zdążyłam sfotografować, bo kwiaty kwitną tylko jeden dzień, a kolejne pąki jeszcze nie rozkwitły.


      
                             No to rozkwitł i dodaję


           Liliowce to byliny długowieczne i zupełnie nie wymagające w uprawie. Mogą rosnąć 20-30 lat na jednym miejscu. Szybko się rozrastają i obficie kwitną. Co prawda jeden kwiat kwitnie tylko przez jeden dzień, ale na pędzie jest bardzo dużo pąków. 


     Mają też bardzo dekoracyjne , wąskie liście, tworzące ładne kępy. Mam nadzieję, że za rok będę mogła się pochwalić piękną liliowcową rabatą.

wtorek, 10 lipca 2018

KLUCZ DO...

                  O kluczach już pisałam tutaj :
http://szarasowa.blogspot.com/search/label/klucze 
          Nie zamierzałam ich zbierać, ale jakoś same tak wpadły mi w łapki.

         Wczoraj pojechałam z koleżanką po miodek lipowy. Do tego samego pana, u którego robiłam strychowe odkrycia. Pan wspomniał wtedy, że ma gdzieś wiadro kluczy, tylko się zapodziało. Tym razem czekało na mnie. Wiadro, okazało się być wiaderkiem po twarogu na sernik. 


          Tak, razem z poprzednimi, stałam się właścicielką 15 kluczy z przełomu XIX i XX w., a może nawet starszych? Tego typu kluczy do drzwi używano od połowy XVIII w.  
 
XVIII w. klucz angielski

        Oczywiście sklerotyczka, nie zrobiłam zdjęcia stanu pierwotnego. Były bardzo zardzewiałe.   Spytałam "uprzejmnie"  mojego M czy ma odrdzewiacz w garażu. Na co odpowiedział, że mam odrdzewiacz w lodówce i codziennie go piję. O co to to nie! Mojej Pepsi nie oddam. Ale w spiżarni stał napoczęty tonik Schweppes. Zalałam klucze i z podziwem obserwowałam reakcje podobną do odkamieniania czajnika. 


          Potem oczywiście papierek ścierny i druciana szczoteczka. Na koniec stary olej. Nie wyrzucam przeterminowanego, bo zawsze się przyda do skrzypiących drzwi itp.


           Dostałam w prezencie taki ekspozytor do kluczy, który służył już niejednej dekoracji. Teraz się właściwych kluczy doczekał. 
 
trzy najmniejsze miałam już uprzednio

           Oczywiście nie wszystkie się zmieściły, więc powiesiłam je tu.
 
Klucz na wstążce nie należy do zdobyczy

         Klucze bardzo mi się podobają, miałam już w domu z pięć innych i wierzcie, nie ma dwóch identycznych.

         Miłego letniego wypoczynku wszystkim życzę, a kolekcjonerom udanych łowów. :)

wtorek, 3 lipca 2018

I PEREŁ JASNY SZNUR



         Lubicie perły? Ja bardzo. I wcale nie muszą być prawdziwe.



         Perły to wytwór mięczaków – perłopławów, choć zdarza się, że i inne też je wytwarzają. 

Pinctada Maxima


      Zbudowane są z masy perłowej, która składa się z aragonitu (rodzaj węglanu wapnia) i konchioliny. Mięczak nie produkuje pereł dla własnej, a tym bardziej dla naszej przyjemności. Aby powstała perła musi dojść do dostania się obcego ciała (np. ziarnko piasku, jajo pasożyta) pod płaszcz zwierzątka. To je uwiera, boli, więc wytwarza warstwy masy otaczające intruza, aby złagodzić niedogodność.

Perły dzielimy na słonowodne i słodkowodne.

 
Perłoródka rzeczna, występuje także w Polsce, chroniona.

         Na naturalne i hodowlane. Oraz na odmiany barwne, które zależą od domieszek mineralnych występujących w danych wodach. Prawdziwie cenne są tzw. perły jubilerskie, naturalne, o odpowiednich wymiarach i kształtach. Wielkość nie zawsze znaczy większą cenę.

Kształty i kolory


           Perły słodkowodne były bardzo cenione w wiekach XVI i XVII, pochodziły z terenów Ukrainy i ze Śląska. Słynne były zwłaszcza perły Barbary Radziwiłłówny.
 
Barbara Radziwiłłówna, portret koronacyjny. Muzeum Narodowe.


            Tańsze, wciąż prawdziwe, to perły hodowlane. Chińczycy zaczęli je hodować w XIII w.  Umiano je hodować w Europie w wieku XVIII, ale na masową skalę zaczęli to robić Japończycy na przełomie  wieków XIX/XX. 

Perły hodowlane


           W XIX w. opracowano także sposób wytwarzania sztucznych pereł szklanych powleczonych lepką mazią z rybich łusek. Technologię udoskonalono w 1925 r. Z produkcji tych perełek słynie zwłaszcza Majorka. Są one bardzo dobrej jakości.




I wreszcie perełki plastikowe udające perły, niestety wierzchnia warstwa „perłowa” bardzo łatwo się ściera.

          Na koniec troszkę pereł z moich zbiorów. Dwa sznurki to chińskie perełki hodowlane. Także jeden wisiorek, kolczyki i perełka luzem od Kruka.

Te w puzderku


Reszta to niestety perełki sztuczne, jedne ładniejsze inne, co tu kryć dosyć pospolite. Mam też kilka wyrobów z masy perłowej: wisiorek, naszyjnik i broszkę. 




Zdjęcia , nie moich, pereł pochodzą z Internetu.