Czy
to naprawdę lipiec? Świat w deszczu moknie i moknie. Deszcz już
nie tylko zniszczył mi róże, ale prawie cały ogród. Nawet
hortensje pokładają się na ziemi, bo łodygi nie mogą utrzymać
kwiatów zbyt ciężkich od deszczu .
Begonie
tracą kwiaty, pelargonie gniją w pąkach. Kruche gałązki
niektórych krzewów lamią się pod ciężarem wody.
Ale
dosyć narzekania. Marzenka napisała „deszczowo, ale kolorowo” i
ja postanowiłam popatrzeć na świat z perspektywy optymistki.
Ostatnio
moja domowa ketmia (hibiskus) zaczęła tracić pąki i zrzucać
liście, okazało się, ze z kwiatami z ogrodu przywlekłam czarne
mszyce. Całe szczęście jedna dawka oprysku pomogła i moja
ślicznotka znowu w pełnej krasie. Popatrzcie jak ślicznie wygląda
na tle zamokniętego od deszczu okna.
Pada,
to prawda, ale przecież mam dach nad głową, mogę usiąść z
kubkiem herbaty w fotelu. Przecież nie moknę jak ten gołąbek.
Siedzi sobie ze stoickim spokojem w czasie ulewy na drucie i niczym
się nie przejmuje.
W końcu po każdej burzy wychodzi słońce. Mam
nadzieję, że jeszcze się doczekamy pięknych, słonecznych i
ciepłych dni lata.