Jak nie ma tematu i pod
ręką aparatu, to nie ma. A jak jest to czasem jeden za drugim.
Dziś będzie o dzieciach
Prezesa. Bez obaw, żadna tam MWP. Prezes to nasz kot,
który po raz trzeci zmienił imię.
|
Prezes |
Kiedy do nas trafił,
córka akurat była zafascynowana nowym Sherlockiem Holmesem, więc
kociak dostał na imię Sherlock. Niezbyt długo tak na niego
wołaliśmy, bo kotek zgoła inne zainteresowania objawiał. Zamiast
tropić złoczyńców (czyt. myszy) gryzł nas gdzie popadło,
dlatego dostał nowe imię Gryzli.
|
Jeszcze Gryzli |
Minęły lata i z młokosa
wyrósł okazały kocur o bardzo wojowniczych skłonnościach i
apodyktycznym usposobieniu. Już nas nie gryzie, ale też swoje fochy
ma. Jak się zjawia, czasem po tygodniu, musi być obsłużony
natychmiast, bo inaczej foch. Przerywam wiec najpilniejsze zajęcie,
czasem własny obiad, i pędzę do kuchni po jedzonko dla Prezesa.
Bo jak nie, to się odwróci ogonem i znów przepadnie na tydzień.
Wyraźnie daje nam do zrozumienia, że jesteśmy gorszym sortem
stworzeń. On tu jest Pan, a my pokorni dostarczyciele jadła i
napitku. O ile Prezes nie toleruje na swoim terenie żadnych
obcych samców, o tyle kotki i ich młode mogą mu bezkarnie zaglądać
do miski. Dobry z niego tata.
I właśnie dziś
nawiedziła mnie zgraja potomków. Wyszłam rano przesadzić kwiatki,
póki jeszcze nie jest gorąco, a tu niespodzianka. Pod tarasem widzę
cztery kociaki baraszkujące w najlepsze.
|
Pod tarasem jest strasznie |
Na mój widok zamiast
pierzchnąć, po prostu do mnie przybiegły. A ja cap za aparat i
wyszła z tego taka oto sesja. Ostrzegam, że zdjęć będzie dużo,
bo kociaki naprawdę rozkoszne.
|
Mam taczkę, nie wierzycie? |
|
Pomalutku, ostrożnie |
|
Ci..., coś się rusza |
|
No mówię, że coś się rusza |
|
Jest tam mucha, wnet ją chwycę |
|
E tam taka z nią zabawa, idziemy |
|
Śpisz? |
|
To ja się umyję |
|
Zobaczcie, co ja mam, ślimak! |
|
Mój listek fajniejszy! |
|
Czy to ogonek mojego brata? |
|
Znajdź dwa koty na tym obrazku |
|
Co robisz? |
|
Mam ją, mam mrówkę! |
|
O chrupki dali! |
|
Zobaczcie tam w środku też jest kotek! |
|
Bo jak cię pacnę... |
Ale kociaków:))cudne są:)) teraz już Cię nie opuszczą:)))fantastyczna sesja:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że właścicielka kotki wróci z wakacji i zabierze mi tę całą gromadkę. :)
UsuńI to jest kocur pełną gębą :D
OdpowiedzUsuńa przychówek to już sporo podrósł :D i tak nieziemsko słodki :D Uwielbiam takie kociątka :D :D :D
A kto nie uwielbia. Mój M już się szykuje do zabrania jednego, ale dwa koty w barszcz to za dużo. ;)
UsuńAleż słodkości nam pokazałaś.Rozkoszna gromadka.
OdpowiedzUsuńTo co dziś wyrabiały to przechodzi ludzkie pojęcie, nawet całą czwórką wpakowały mi się do pokoju. :)
Usuńdo schrupania!
OdpowiedzUsuńkażdego z osobna
jako i gromadkę ♥
Słodziaki nie z tej ziemi, a jakie rozrabiaki :)
UsuńSłodziutkie są te kotki! Pamiętam jak sama przyniosłam taką puchatą kuleczkę do mieszkania. A teraz wyrosła na kocicę z charakterem prawie takim, jak Twój kot. Pozdrawiam, poczytuję i zapraszam w moje skromne progi: http://na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMiło mi, zajrzę z pewnością. :)
UsuńWzruszyłam się do łez, ja po prostu potrzebuję kotka. Zwłaszcza taki mały jest wielką radością a dorosły jest panem i to bardo rozczula, hehe
OdpowiedzUsuńps. Niestety Luzik okazał się ciężko chory. Ten jego spokój był spowodowany rozwijającą się chorobą a nie jak myśleliśmy pokojowym charakterem :-(
Uściski Teresko
ps. To prawda, kochana, nie jestem już kaleką, hehe
Koniecznie postaraj się o następcę, kocioterapia jest dla ciebie bardzo wskazana ;)
UsuńDzieci Prezesa ..... bananowa młodzież :):)
OdpowiedzUsuńŚliczne są :) Moja dwudziestoletnia staruszka jest już chuda jak szkielet - to złe przyswajanie :( ale po jedzeniu śmiga nawet po schodach . Na szczęście nic ją nie boli, tylko ten PESEL..... :(
Cóż na starość nie ma rady, sama często odczuwam, zwłaszcza dokuczliwe bóle stawów, Nawet jakby przerobić metrykę, to nic nie pomoże. :)
UsuńRany jakie one słodkie!!!
OdpowiedzUsuńMoże jednego na deser?
UsuńSuper!
OdpowiedzUsuńJutro zobaczysz w realu, a jak Cie oblezą to zobaczymy czy super ;)
UsuńCudna ta kocia rodzinka.
OdpowiedzUsuńTo prawdziwa banda, dziś Prezes zrezygnował z własnego obiadu dla tych małych drani :)
UsuńPrezes spisał się wyśmienicie, powołując do życia tak urocze prezesiątka. Pytanie tylko jak długo urokliwymi zostaną...? Przyznam jednak, że taki efekt prezesowych poczynań bardzo uroczo wygląda. Czy Prezes przewidział jakieś wsparcie na utrzymanie maleństw, czy tez pobiegł w sprawach pilnych w teren? Bo, jakby nie patrzeć, taka liczebność to się na 500+ kwalifikuje ;-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a tym czasem Prezes swój obiad odstąpił maluchom. :)
Usuńjeju, kochany jest! :-)
UsuńMój kocur "tygrys" zachowuje się identycznie. Wraca po tygodniu wychudzony i drze się wniebogłosy robiąc przy tym różne sztuczki, by go zauważyć. Ja od razu z jedzonkiem, bo gdy się spóźnię - foch na tydzień. Och te kocury. Kocięta urocze. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńWidzę, że też Cię wytresował ;)
UsuńPozdrowionka :)
Cudne kociaki, a sam prezes jak na własciciela terenu przystało prezentuje sie super.
OdpowiedzUsuńKociaki są rozkoszne, dziś znowu mnie odwiedziły, ku uciesze moich gości. :)
UsuńJakie piękne "kociąta". BIORĘ!!! Tylko czemu tak daleko mieszkasz, Sowo?
OdpowiedzUsuńNo, u mnie w stadzie to ja jestem Prezesem - samica i samiec alfa w jednym ;-) Niech mi tylko któreś podskoczy - wtedy zapewniam posiłek z godzinnym opóźnieniem ;-)
Tak trzymać! Ale ja niestety jestem zdominowana, bo mam miękkie serce i jak ten drań nie pokazuje się dwa dni to już zaczynam go opłakiwać. Strasznie jestem do niego przywiązana. :)
UsuńNormalnie małe Prezeski!:) Będziesz teraz miała wesoło:))
OdpowiedzUsuńMam wesoło, kiedy moja mała sąsiadka jest poza domem. Ale jeden, ten biały puszysty już zmienił dom. Powędrował do moich wnuczek, właśnie wczoraj. :)
UsuńSuper zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń36 year old Software Consultant Perry Klejin, hailing from Cookshire enjoys watching movies like Euphoria (Eyforiya) and Lockpicking. Took a trip to Catalan Romanesque Churches of the Vall de BoíFortresses and Group of Monuments and drives a Ferrari 250 GTO. moj blog
OdpowiedzUsuń