Przeglądając w Internecie zdjęcia starych artykułów gospodarstwa
domowego na stronce jeja.pl znalazłam takie zdjęcie.
Przypomniałam sobie niedawną rozmowę w rodzinnym gronie.
Mowa była właśnie o prodiżu i innych dobrach gospodarczych z czasów PRL . Mój M
zapytał wnuczkę gimnazjalistkę, czy wie, co to jest prodiż? Oczywiście nie miała pojęcia. Prodiża nie
mamy w domu od wielu lat. A były dwa. Jeden starszy model z drewnianymi
rączkami. O taki
Drugi z lat 80tych z uchwytami z plastiku.
Kiedy przepaliła się spirala i nowej nie można już było
kupić, wierzch urządzenia wyładował za złomie, a dół posłużył psu za miskę.
Dziś trochę żałuję.
W domu jednak mamy babcię prodiża. Przedwojenną Dralumę.
To pamiątka
po babci mojego M. Moja teściowa dosyć długo używała tego urządzenia. Draluma jak
widać nie ma zasilania elektrycznego, bo stawiało się ją na gazowej kuchence.
Mojej brakuje niestety wyposażenia. To znaczy garnka, tortownicy i kominka.
Pomyślałam ilu to już sprzętów gospodarstwa domowego nie
używam, a że żal było wyrzucić leżą sobie w starym kredensie.
Oto dwie ręczne maszynki do mięsa. Nieużywane, bo mam
elektryczną.
Albo młynki do kawy. Te ręczne służą już jako ozdoby, bo
kawę pijemy rozpuszczalną.
Był też elektryczny od robota Kasia. Nie mam pojęcia gdzie
jest, więc wrzucam zdjęcie z netu. Mój jest niebieski.
Młynki do pieprzu jeszcze są w użyciu, lubię te bez korbki,
są wygodniejsze.
To jest ręczny mikser, też tylko relikt przeszłości .
Czy dzisiejsze dzieci wiedzą, co to jest? W dobie mleka z
kartonu bańka na mleko straciła sens istnienia.
Podobnie jak czajnik do gotowania kawy zbożowej.
Oj można chyba o sprzętach kuchennych tak w nieskończoność.
Może jeszcze kiedyś przypomnę nieużywane kuchenne utensylia, a mam ich sporo.
Na koniec zagadka. Co to jest?