Ostatnio dostałam od szwagierki dwie
stare walizki. Ale nie o nich będzie dzisiejszy post. Jedna z nich wszakże
stała się inspiracją do zrobienia porządków w szufladzie z serwetkami. Ponieważ dotąd małe
serwetki różnego typu gniotły się w
szufladzie z dużymi obrusami, postanowiłam jedną walizkę przeznaczyć właśnie na
ten cel.
Kocham stare koronki, szydełkowe
serweteczki wszelkich rozmiarów i gromadzę je bez opamiętania. Jak tylko widzę
jakąś w SH – musi być moja. Potem często z żalem rozstaję się z nią, jeśli nie
da się jej już naprawić czy odplamić.
To samo dzieje się, gdy znajdę haftowane
chusteczki. Do nosa nie służą odkąd są jednorazówki, ale ładnie wyglądają w
etui z okularami i szkła można przetrzeć. Toteż nazbierało się ich trochę.
Kocham też haftowane serwetki,
zwłaszcza haft angielski i richelieu. Z kolorowych haftów obowiązkowo moje
ukochane róże.
Na razie nie wszystko trafiło do
walizki z prozaicznej przyczyny. Nie cierpię prasowania! Dlatego część serwet,
serwetek i obrusów leży wyprana, zrolowana i czeka na mój dobry dzień. Dobrze,
że mam garderobę i mogę trzymać je w tym stanie na półkach. Drugi powód, to ten, że reszta leży na meblach w całym domu.
Obawiam
się, że w walizce wszystkie się nie zmieszczą.
Też mam taką słabość i komoda pęka w szwach:-) Piękne masz zbiory!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPiękne zbiory :-D
OdpowiedzUsuń