Ja wczoraj dopadłam bombkę - dzbanuszek, o której od dawna marzyłam. Wzięłam do ręki i straszne rozczarowanie mnie spotkało, bo z tyłu zamiast uszka, widniały dwie dziury.
Panie w SH widząc mój żal, spytały czy nie chcę jej wziąć za darmo, bo i tak wyrzucą. Wzięłam. Zdarzało mi się naprawiać już mniejsze uszkodzenia, ale się zawzięłam. Bombka jest z bardzo cieniutkiego szkła.
Przygotowałam: klej Magik, chusteczkę higieniczną, lakier do paznokci, brokat, talerzyk z odrobiną wody, cienki kartonik, nożyczki. Najpierw od środka wkleiłam po brzegach dolnego otworu maleńkie skrawki chusteczki namoczonej w kleju, a następnie brzegi widocznego fragmentu i dziury posmarowałam klejem. Skrawki chusteczki zapobiegły wpadnięciu kawałka do środka. Następnie wycięłam kółeczko z pojedynczej warstwy chusteczki, nieco większe od górnej dziurki, namoczyłam w rozrobionym z wodą kleju i zrobiłam "opatrunek". Zastawiłam wszystko do wyschnięcia , 3 godziny.
Potem pomalowałam po wierzchu lakierem czerwonym do paznokci. Zrobiłam z paseczka kartonika uszko i też pomalowałam lakierem, po czym przykleiłam do bombki na mokry lakier. Kiedy wyschło ślady klejenia zamaskowałam brokatem, posypałam brokatem też uszko, wyszło za żółte, to dodałam białego brokatu.
Tak prezentuje się naprawiona bombka.
Najczęściej wyszczerbiają się "kominki" do zawieszki. Wtedy robię z papieru rulonik. Nasączam go klejem, ucinam wielkość o 1/3 dłuższą niż kominek, wklejam, brzeg zabezpieczam klejem, jak wyschnie maluję potem wkładam zawieszkę.
Jeśli zupełnie brak kominka, można zawieszkę przykleić klejem na gorąco. Zdarza się też, ze bombka była na tzw. żabce lub powieszona wyglądałaby dziwnie np. głową w dół, wtedy przyklejam bombkę do żabki na świeczkę choinkową, klejem na gorąco.
Najprostszymi naprawami są podmalowania ubytków farby. W zależności od rodzaju oryginalnego malowania używam farb witrażowych,
Lakieru do paznokci
farb akrylowych
I oczywiście brokatu.
Napiszcie, czy te porady były dla Was przydatne. Pozdrawiam gorąco.♥
pewnie ,że przydatne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :)
UsuńŚwietne porady, pięknie ocaliłaś bombkę, a taka urocza. Ja mam właśnie takie stare, dużo ich mam, także porady, jak dla mnie bardzo przydatne. Dziękuję. :) <3
OdpowiedzUsuńKocham stare bombki, ciągle zdobywam jakieś kolejne. Często rezygnowałam z powodu uszkodzeń, teraz staram się naprawiać. :)
UsuńBombka dzbanuszek jest śliczna a Twoja reperacja godna podziwu:)))porady bardzo przydatne:))podobnie jak Ty kocham stare bombki:)))Pozdrawiam serdecznie|:)))
OdpowiedzUsuńCieszy mnie każda kolejna, pewnie, że chciałabym idealne stany, ale jak coś mi się podoba, gotowa jestem ratować :)Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńCiekawy sposób na "reperację" uszkodzonych bombek. Dzięki temu dłużej będą użyteczne, a w związku z tym, dłużej będą cieszyć oczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Teraz żałuję, że niektóre wyrzuciłam, zamiast próbować naprawić . Pozdrawiam :)
UsuńChylę czoła Tereniu przed Twoimi umiejętnościami. Pozdrawiam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam :)
UsuńOch! genialna jesteś ! Mam sporo baniek ( u nas, w Krakowie mówi się bańki :-) ),żal mi było wyrzucać i tak leżą w osobnym pudle-szpitaliku, teraz dzęki Tobie zacznę "leczyć".
OdpowiedzUsuńSerdeczności !
Barbara
Miło mi Basiu, że się na coś przydałam. Pozdrawiam :)
UsuńPodziwiam Teresko :-D
OdpowiedzUsuńPotrzeba jest matka wynalazku. ;)
UsuńSuper, że tyle bombeczek wróciłaś do życia :-) Odpisałam u mnie, bo na pewno się ucieszysz :-) Uściski :-)
UsuńTereniu jesteś niesamowita <3
OdpowiedzUsuńnie przyszłoby mi na myśl, że takie stłuczki można ratować :)
Kiedyś też mi to nie przychodziło do głowy, ale starych bombek co raz mniej i wielki żal wyrzucić uszkodzone. A niezabezpieczone pękają dalej i potem to już trzeba wyrzucić.
UsuńBombka robi wrażenie! A w zasadzie Twoje dokonania w bombkowym temacie robią wrażenie! Nigdy wcześniej nie widziałam takiej bombki imbryczka. Ale rozczuliła mnie bombka z wisienkami, bo mam taką samiuteńką :)
OdpowiedzUsuńO ta bombka z wisienkami to ma swoja ciekawą historię, Jest przedwojenna. Moja mama dostała ją od znajomych w 1945 r.
UsuńU nas pojawiła się pewnie jako jedna z pierwszych po wojnie. Babcia z mamą przyjechały do Wrocławia w 1946 roku i wtedy dziadek zdobył dla mojej mamy w pierwsze święta piękną, składaną, kartonową szopkę. Bombki pojawiły się pewnie rok później. Z tych starych bombek jest jeszcze taka ni to laleczka, ni to gospodyni w pasiastej spódnicy, zwana u nas Balbiną. Były jeszcze stare światełka, które dziadek zrobił sam, z poniemieckimi żaróweczkami w różnych kształtach (latarenek, lodów kręconych, baloników, winogron). Żarówki były kolorowe, ale nie z kolorowego szkła, tylko malowane.
UsuńNostalgia mnie dopadła... :)
Bardzo jestem ciekawa Twojej choinki i tych starych bombeczek i światełek.No i mam pytanie czy w związku z miłością do kotów i psów masz także psie i kocie bombki? Ja mam 2 koty, w tym jeden podwójny (kotka z kociątkiem). Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńPorady bardzo przydatne, wszystkie bombeczki wyglądają przeuroczo, ileż one dają radości w tym świątecznym okresie. Pozdrawiam świątecznie! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Mnie rzeczywiście dają dużo radości, bo z wieloma wiąże się tyle wspomnień. Równię Cie serdecznie pozdrawiam. :)
UsuńPodziwiam Tereniu Twoją cierpliwość i precyzję. Stare bombki są piękne- u nas się mówiło: bańki.
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu! Wesołych Świąt!
UsuńSuper!!! Bardzo przydatne. Podziwiam Cię.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, są bombki z zawieszką w dziwnych miejscach. Babcia robiła wtedy z nitki uprząż i osiągała właściwą pozycję przedmiotu/zwierzątka.
Cieszę się, że tak uważasz. Zaczęło się od łabędzia, nie mogłam patrzeć jak wisiał powieszony za szyję ;)
Usuń