Moja stronka "Elegancja dla mas" na fb, nie działa zbyt dobrze. Jakoś nie mogę się we wszystkim połapać. Nie wiem jak długo będzie tam działała. Dlatego częściowo materiały po dawnemu będę umieszczać tutaj.
Dziś trochę o bursztynach.
Płonący kamień (bernstien) podbił serca nie tylko elegantek w PRL, ale dużo wcześniej bo już w starożytności. Geolodzy nazywają go sukcynitem od łacińskiego succinum, Grecy elektoronem, Arabowie anbar ( od amber, ambra). U nas dawniej nazywano bursztyn jantarem, a nazwa pochodzi z języka litewskiego.
Czym jest bursztyn? To kopalna żywica drzew, przeważnie iglastych, występująca w wielu miejscach na ziemi. Jednak największe skupisko znajduje się na południowym wybrzeżu Bałtyku, od Niemiec po Finlandię. Z tego 90% w Obwodzie Kaliningradzkim Federacji Rosyjskiej. Te złoża są także najcenniejsze pod względem jubilerskim. W starożytności z Rzymu nad Bałtyk prowadził sławny Szlak Bursztynowy, a ozdoby z bursztynu ceniono bardziej niż złoto. Dzisiaj chętnie nabywają go Chińczycy. Ceniąc nie tylko walory estetyczne, ale i zdrowotne.
W czasach PRL, obowiązkowo, z wycieczki czy z wczasów nad morzem, należało przywieźć sobie bursztyny. Naszyjniki, wisiorki, broszki, kolczyki czy bransoletki, wszystko zależało od zasobności portfela. Ale czy na pewno bursztyn kupiony nad morzem był bursztynem?
100% pewność mamy w przypadku naszyjników z naturalnego bursztynu, ale jeśli chodzi o szlifowany to już nie.
Ta bransoletka jest prawdziwa, a także następne wyroby.
I cepeliowska zawieszka, z kaboszonem wielkości 1 gr.
Ale już ta broszka?
To POLIBERN ! Zwany tez bursztynem klejonym. Zaczęto go produkować w Niemczech w latach 40tych. W latach 60tych z powodu braków surowca w Polsce produkowano go w Zakładach Chemicznych w Sarzynie. Polibern to zatopione w żywicy poliestrowej lub epoksydowej okruchy prawdziwego bursztynu. Wszystko zależy od ilości tych okruchów. Kiedy Sarzyna w 1968 r, zaprzestała produkcji, przejęła ją firm FOTO-PAM z Sopotu, a po zakończeniu produkcji firmy rzemieślnicze produkujące biżuterię odpustową. Wtedy tych okruchów w wyrobie było jak na lekarstwo, jak w tym serduszku.
Mimo, że Rosja posiada największe złoża, wynaleziono tam STYRESOL. Tworzywo oparte o żywice, nie zawierające bursztynu.
Fragment korali wyglądających jak szlifowany bursztyn.
A tak pięknie wyglądają.
No i jeszcze rozprawimy się z mitem rybiej łuski. Nie, to nie prawda, że wyroby wyglądające jakby w sobie miały rybią łuskę są fałszerstwem (łuski zalane żywicą), To prawdziwy bursztyn tzw. klarowany. Podgrzewa się go, aby uzyskać większą przezroczystość. Jeśli potem schłodzono go zbyt szybko powstały mikropęknięcia, które dają efekt rybiej łuski. Czasem zamierzony.
Dziękuję za znaczną porcję wiedzy o moim ukochanym bursztynie. Kocham bursztyn od kiedy go po raz pierwszy ujrzałam, ale tych ciekawostek nie znałam. Mam wiele biżuterii z jego udziałem, bo moja cała rodzina wie jak bardzo go lubię. Widziałam kolekcje bursztynów wystawców z Rosji na Agatowym Lecie w Lwówku Śląskim. Robi wrażenie. Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńChętnie bym kiedyś zobaczyła Twoje bursztyny na blogu. Ja najbardziej lubię korale z nieoszlifowanego bursztynu, takie surowe. Choć moim marzeniem są takie jakie miała moja babcia, podobne do tych imitacji ze styresolu. Bursztyny babci przepadły w czasie wojny.
UsuńTwoja kolekcja bursztynu i wiedza jest zachwycająca:))bardzo podoba mi się biżuteria bursztyn oprawiony w srebro:))ja mam korale i bransoletkę:)))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMnie także podoba się bursztyn w srebrze. Niestety mam tylko taki malutki wisiorek. Miałam kolczyki i pierścionek, ale z nich "wyrosłam". Pozdrawiam serdecznie. :)
UsuńMam trochę biżuterii, ciekawa jestem z czego:-)))
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że z prawdziwego bursztynu :(
UsuńCałkiem ładna ta biżuteria. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiło mi :)
UsuńBursztyn bardzo lubię, kiedyś miałam sporo różnych biżuteryjnych drobiazgów, niestety wszystkie z czasów PRL przepadły. Do dziś zostały mi kolczyki-pajączki, choć dziurki w uszach już mi zarosły.
OdpowiedzUsuńTeraz robiłam biżuteryjne remanenty w domu i też stwierdziłam, że sporo drobnej biżuterii gdzieś pogubiłam.
UsuńSowo, przepiękny wpis! Dziękuję.
OdpowiedzUsuńBursztyn to moje dzieciństwo.
Ogniste paciorki niesłychanie stymulowały wyobraźnię dziecka z szarej epoki PRL-u ...
Ech, ja do dziś jak jadę nad morze to wypatruję w piasku tych iskierek. Nawet jak są wielkości łebka od szpilki ;)
UsuńWitaj Sowo,
OdpowiedzUsuńBursztyny są piękne. Ostatnio jak przeglądałam pozytywkę u mamy to znalazłam 2 naszyjniki z bursztynu. Mama powiedziała mi, że to pamiątka z 1990 roku, kiedy pojechaliśmy po raz pierwszy całą rodziną nad morze do Trójmiasta.
Pozdrawiam.
Szkoda, żeby leżały w pudełku, warto je nosić, zawsze są modne. :)
UsuńZawiozłam do Włoch bursztyn w prezencie. Radości nie było końca, zwłaszcza, że wiedzieli o zdrowotnych właściwościach bursztynu. :-)
OdpowiedzUsuńKochana Sówko - tak, nie zapominaj o nas,
OdpowiedzUsuńtych nieuspołecznionych bezfacebookowych
ludzikach - kocham i ja bursztyny ale i
bursztynopodobne wyroby - cudowny post