"Czasami szkło skrzy się mocniej od brylantów..."
T. Pratchett
Każda pani 50+ i wiele znacznie młodszych wie, co to jest Jablonex. Ta nazwa znana jest na całym świecie i ściśle związana jest z czeskim szkłem z Jablonca, małego miasteczka w czeskich Sudetach. A najbardziej z biżuterią - od broszek i naszyjników do malutkich koralików do craftingu.
Jeśli ktoś jest zainteresowany tematem to zapraszam do przeczytania ciekawego artykułu
https://barwyszkla.pl/czeskie-szklo-i-jablonex/
Z tego powodu często wszelką biżuterię ze szklanych kryształków nazywa się popularnie Jablonexem.
Na zdjęciu nasze (moje i córki) "Jablonexy". Nie wszystkie, bo część ma przy sobie, a kilka lśni na lalkach. Wiele z nich to spuścizna po mojej mamie.
Ten komplet z czerwonymi kryształkami i żółty naszyjnik, były kupione w 1978 r. w Czechosłowacji w firmowym sklepie Jablonexu. Etui nie jest oryginalne, było plastikowe z przezroczystym wieczkiem.
Ten naszyjnik i klipsy były kupione w Kanadzie.
A ten w sklepie "Jubiler" za czasów PRL.
Córka ma jeszcze po babci korale ze szlifowanych kryształków, takie jak ta bransoletka.
A także kilka sznurów takiej drobnicy z czeskich szklanych koralików.
W następnym poście druga porcja precjozów z Jablonexu.
Oj też ma takie cuda :)))
OdpowiedzUsuńPrzemyć jakieś w lalkowych postach.
UsuńPiękna ta biżuteria... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuje Karolinko, od dziecka lubiłam wyciągać z pudełka i oglądać. Chyba bardziej niż nosić :)
UsuńPiękna kolekcja:))))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu. Ty też masz piękną kolekcję. Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńMoja babcia też miała takie pryzmatyczne korale☺️. Zawsze lubiłam oglądać je pod światło☺️.
OdpowiedzUsuńChyba wszystkie kobietki duże i małe to lubią :)
UsuńOprócz korali i dyjamantów mam jeszcze najprawdziwsze sztuczne perły :)
OdpowiedzUsuńO perłach tyż będzie, bo wprost za nimi przepadam, odkąd Mateusz kupił Ani (z Zielonego wzgórza) ;)
Usuńnajprawdziwsze sztuczne perły to jest to!!!
UsuńOj pamiętam takie ozdoby. Choć mało noszę biżuterii i raczej rzadko, to zawsze mi się oczy świecą na widok takich kryształtków. Choćby tylko popatrzeć jest miło.
OdpowiedzUsuńJa też raczej wszelką biżuterię lubię mieć i podziwiać, bo w dzisiejszych czasach to gdzie się ma kobieta w to wystroić? Na bal? Kiedy to ja byłam ostatnio? 20 lat temu? ;)
UsuńAle piękności pokazałaś. Miałam korale i broszkę z Jablonexu. Korale zostały w rodzinnym domu, a broszka gdzieś się zapodziała. Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńI mnie się też sporo zapodziało. Czasem przy wielkim sprzątaniu się coś znajduje. Potem znowu chowam i jak mawiała babcia: "diabeł przykrył ogonem". ;)
UsuńO !! pamiętam doskonale, popularność takiej biżuterii. Był taki sklep na Marszałkowskiej! Byłam nastolatką, więc PRL, to ta biżuteria kojarzy mi się z elegancją dziś Swarovski . Ech to były czasy :-)) Uściski Teresko :-)
OdpowiedzUsuńDoskonale pamiętam, że nie było mnie stać. Pierwszy Jablonex dostałam od mamy, która reklamówkę sztucznej biżuterii przywiozła z USA. Pozdrawiam serdecznie.
Usuńwszystko ślicznie się prezentuje:)
OdpowiedzUsuńMiło mi, ze tak uważasz. :)
Usuńależ retro wycieczkę nam zaserwowałaś,
OdpowiedzUsuńo Sówko - wielkie dzięki! ściskam!!!