Pamiętam jak byłam mała i leżałam chora. Mama dała mi do zabawy swoją broszkę i pokazała jak puszczać na ścianie tęczowe "zajączki". Broszka była skromna, miała kilka kryształków. Zabawa była znakomita, zapomniałam o bólu i o tym, że dzieci bawią się na podwórku. Słońce bawiło się ze mną. Na zdjęciu broszka mamy.
Tu taka sama, lepiej widoczna. Zdjęcie z internetu.
Niestety broszka mamy się nie zachowała, a bardzo bym chciała ją mieć.
A to zdobycze z ostatniej giełdy, Trzy Jablonex, a o czwartej zaraz też napiszę.
Czwarta broszka to niemiecka odznaka dawcy krwi. Wygląda na to, że 25 litrów!
Teraz wracam do Jablonexu, reszta moich broszek z kryształkami .
I same "brylanty"
Piękna kolekcja błyszczących broszek..uwielbiam takie:)))sama też kupuję różne stare broszki,ostatnio przeliczyłam i mam 76 szt:))))Śliczne zdjęcie Twojej mamy:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńO! Ja swoich nie liczyłam. Chętnie zobaczę Twoje, bo widziałam tylko kilka. Miło mi, że podoba Ci się zdjęcie, żałuję, że nie jestem podobna do mamy. Przesyłam pozdrowienia :)
UsuńZdjęcie bardzo ładne :).
OdpowiedzUsuńMam trochę takich "brylantów", pamiętam też jak przychodziły od ciotek z Ameryki w paczkach w latach 70. i wydawały nam się jakieś takie jarmarczne :D :D. A teraz zupełnie inaczej się na to patrzy.
Miło mi, ze podoba Ci się zdjęcie. Ja żałuję bardzo, bo wiele broszek, które były w moim rodzinnym domu zaginęło. Żałuje zwłaszcza dziecinnych broszek i tej właśnie.
UsuńŻyczę Ci, byś zdobyła broszkę, jaką miała Twoja Mama, Tereniu.
OdpowiedzUsuńA te wszystkie brylanty są magiczne. I u mnie w domu przewinęło się trochę takich, głównie za sprawą lubiącej się stroić babci.
Bardzo bym chciała i proszę, miej oczy otwarte jak jesteś na jakiejś giełdzie czy pchlim targu. Miałam babcię miejską i wiejską. Ta miejska była elegantką, ale biedną. Biżuteria była sztuczna, ale i tak wszystko zgarnęła siostra ojca. Wiejska babcia w ogóle nie nosiła biżuterii, odkąd została wdową.
UsuńBędę miała na uwadze tę broszkę Twojej Mamy. Czasem szperam w broszkach w ciucholandach. Kto wie? Może się trafi...
OdpowiedzUsuńDzięki, byłoby fajnie. Ja też zawsze jak jestem na giełdzie albo pchlim targu to szperam :)
OdpowiedzUsuńJaka szkoda, że broszka się nie zachowała. Ja też miałam jedną broszkę z Jablonexu i bardzo mi szkoda, że w wyniku kilku przeprowadzek gdzieś się zapodziała. Twoje broszki bardzo mi się podobają. Prawie nie bywam na takich bazarkach, bo u nas ich brakuje. Wielka szkoda. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńTo wielka szkoda,że tych bazarków jest coraz mniej. Wszędzie nachalna chińszczyzna nas zalewa, albo złej jakości ciuchy sprzedawane przez handlarzy z Rumunii. Kiedyś na giełdzie w Pruszczu było z pięćdziesięciu handlujących starociami, teraz zaledwie kilku. Pozdrawiam.
UsuńWow, ale masz skarby , Teresko :-) Uściski :-))
OdpowiedzUsuńMiło mi, że się podobają. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńMama była prawdziwą Damą. Uwielbiam takie stare broszki, świetny pomysł, że je pokazujesz.
OdpowiedzUsuńJablonex - ech, kręci się
OdpowiedzUsuńłezka w oku - dziś mamy sztucznej
bijou na kopy - ale co dawne,
to dawne - nostalgio trwaj!