Za oknem leje i wieje, nic to, i tak choróbsko przykuło mnie
do domowych pieleszy. Z wyjazdu nad morze nici. Za to wkleję kolejny post w
morskim klimacie. Tym razem do łazienki córki.
Niosłam tę dechę na własnym ramieniu przez całą plażę w
Kątach Rybackich. Niektórzy popatrywali ze zdumieniem, a ja nic, jakby to była
plażowa parasolka.
Od razu wiedziałam, że to będzie wieszak.
Najpierw deskę trzeba było wysuszyć, o czemuż nie leżała
gdzieś w głębi plaży i nie wyschła na słoneczku? Teraz jest dwa razy lżejsza.
Wymiotłam piasek ze szczelin i zaolejowałam. Ale deska pociemniała, co nie
bardzo mi się spodobało. Rozpuściłam trochę białej farby akrylowej w wodzie i
lekko przetarłam powierzchnię. Wyszło idealnie tak jak przed olejowaniem.
Kupiłam w markecie trzy wieszaczki typu kotwiczka. Ale czym
to wieszak przyozdobić?
Znowu nasunął mi się motyw koła ratunkowego. Koła powstały z
drewnianych kółek od karniszy i granatowej włóczki. Kółka pomalowałam białym
akrylem, włóczkę przykleiłam klejem na gorąco.
Pierwsza przymiarka wyglądała
tak.
Ponieważ jednak wieszak był dla córki postanowiłam dać jej
wybór dekoracji. Przedstawiłam takie pięć propozycji.
Wybrała pierwszą.
Do łazienki udało mi się dostać ostatnio w Biedronce kosz na
bieliznę w morskim klimacie. Całkiem duży i nie drogi.
Teraz pracuję nad girlandą z jeansu z morskimi motywami, oto
fragment.
Śliczny wieszak i kosz i girlanda! :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci się podoba.:)
UsuńWieszak jest piękny. Ale ta girlanda także. Jesteś niesamowicie zdolna!!!
OdpowiedzUsuńściskam kochana i życzę udanego nowego tygodnia!
Również życzę. Szkoda, że nie mogłam znowu pojechać nad morze i upolować jakichś fajnych deseczek.
UsuńU Ciebie nadal morskie klimaty , jak u mnie lawendowe....ale po mału chyba zmienie dekorację:))Pozdrówka:)
OdpowiedzUsuńU mnie też powoli się będzie zmieniać, choć do skończenia morskiego pokoju daleko. Niestety nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Następny post będzie o kapeluszach, biżuterii i innych damskich gadżetach.:)
UsuńWieszak wyszedł śliczny:)))mamy w domu stare dechy,które czekają na swoją kolej:))))girlanda zapowiada się fantastycznie:)))
OdpowiedzUsuńA ja ostatnio z niecnymi zamiarami spoglądam na drewnianą stodołę sąsiadów. Jakie tam są dechy!
UsuńMoże po następnej wichurze stodoła zmieni się w stos desek? ;-)
OdpowiedzUsuńO, ile razy ja z Mamą wzbudzałyśmy ostre zainteresowanie gapiów taszcząc suche karpy, gałęzie, czy inny susz... ;-) Znam ten klimat.
Wieszak wyszedł po prostu zabójczy!!! Sama muszę pomyśleć o tworach w tym stylu. Tylko skąd wziąć deski, jak u mnie ani szczodrego morza, a stodoły daleko i murowane???
Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia! :-D
A nad Wisłę trzeba pojechać, ale oczywiście gdzieś, gdzie jest dostęp do brzegu. Każda woda niesie ze sobą jakieś kawałki drewna.
UsuńDziękuję za życzenia zdrowia, pomału dochodzę do siebie.
wieszak świetny! Kolejne duże i ciekawe COŚ z niczego ;-) bardzo lubię takie dodatki :-) Kosz biedronkowy też nabyłam ^_^
OdpowiedzUsuńFajnie wyszło. Ja też bardzo lubię wykorzystywać różne "klamoty" do nowych projektów. Taki "recycling" to ja rozumiem!
OdpowiedzUsuń