Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

poniedziałek, 20 lutego 2017

BURZA W SZKLANCE WODY


           Dziś nawiązanie do ostatniego zdjęcia poprzedniego posta. Wiele z Was prawidłowo odgadło, że to nabój do tzw. autosyfonu. Grzebiąc w internecie odkryłam, że syfon nie jest zamkniętym rozdziałem. Bąbelkową wodę ciągle chcemy mieć pod ręką.


         A zaczęło się od kaca :) Woda + ocet + soda składały się na napój zwany sodką. Orzeźwiający ten płyn miał właściwości kojące i podobno nawet łagodził ból głowy.
W XVIII w, prawdopodobnie niezależnie od siebie, Joseph Priestely i Johan Schweppe nasycali wodę dwutlenkiem węgla powstałym w wyniku łączenia sody i kwasu. Stąd nazwa woda sodowa – od sody, nie od sodu.


              Inne źródła podają, że pierwszym był Francuz Jean Veanel około 1750 r.
Pierwsze urządzenie do gazowania wody wynalazł w 1813 r. Ch. Plinth. Przechodziło ono wiele udoskonaleń, aż doczekało się ostatecznego kształtu w 1839 r. To nic innego, jak znany nam syfon. Składał się on ze szklanej butli i specjalnego metalowego mechanizmu. 


                       Takie syfony trzeba było napełniać w rozlewniach. 


W latach 60tych XX w. na ulicach Polskich miast pojawiły się saturatory na wózkach. 


           Składały się z butli z gazem, podłączenia do źródła wody (często hydrantu), pojemnika na sok i kilku szklanek. Za niewielkie pieniądze można było ugasić pragnienie wodą z sokiem lub bez. Szklanki były płukane wodą pod ciśnieniem. Nie muszę dodawać, że niezbyt dokładnie. Dlatego wodę tę często nazywano „gruźliczanką”.
W latach 70tych pojawiły się przywożone z zagranicy autosyfony, do domowego wytwarzania wody gazowanej za pomocą naboju CO2. 


         Dopiero powszechna podaż gazowanych wód w butelkach wyparła te urządzenia w połowie lat 90tych.
     Pierwsze syfony kupowało się w spożywczaku na wymianę. Trzeba było zainwestować w butelkę, albo płacić kaucję. Oglądając moje zasoby ze zdumieniem stwierdziłam, że wymienialiśmy butle jeszcze w 2004 r. ! Data ważności na butelce.


               W pobliskim mieście rozlewnia więc działał aż do tego czasu.


                          Dziś żałuję, że mam tylko trzy butelki. 

 
                Autosyfon przywiózł wujek z Czechosłowacji w 1978 r.


                Korzystaliśmy tak długo, jak można było zdobyć naboje.


                         Teraz jest już tylko pamiątką i dekoracją.

                  Zdjęcia, po za moim małym zbiorem, pochodzą z Internetu.

28 komentarzy:

  1. Bardzo ładny jest Twój zbiór syfonów:))u nas też mieliśmy syfon ale potem gdzieś przepadł:((((niedawno dostałam od sąsiadki ale taki metalowy,podobny jak ten żółty na zdjęci tylko zielony:)))też już tylko dekoracja:))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie oglądałam mój i ciekawa jestem, czy gdzieś jeszcze można znaleźć naboje. W sumie było to latem fajne źródełko orzeźwienia. :)Pozdrowionka. :)

      Usuń
  2. Ten złoty syfon !!! Był taki u mnie w domu :):) Złoty i niebieski . Miałam kategoryczny zakaz korzystania z gruźliczanki ale pamiętam te wózki na ulicach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka razy piłam, ale wolałam oranżadę, tę czerwoną. Niezapomniany smak. Choć po prawdzie pod względem chemicznym to sodówka była bardziej zdrowa, ale gruźlica szalała i moja mama omijała saturator.

      Usuń
    2. ... i chyba miała rację :) . Potem gruźlicę opanowano , pamiętam obowiązkowe szkolne wyprawy na rtg . Teraz znowu gruźlica szaleje ....:/

      Usuń
  3. O, dobrze skojarzyłam łuskę, tylko nie od tego naboju, hehe Wodę z saturatora wszyscy lubili. Ja bardzo, z sokiem, hehe. To były czasy nagminnego palenia przez Polaków np. mocnych Sportów. Płuca nie były w ogóle ważne, takie czasy.. łoj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie były. Cóż, chyba świadomość była największym wrogiem władców minionej epoki. Szkoda, że współcześnie ludzie choć już świadomość mają, nadal chcą się uczyć tylko na własnych błędach. :(

      Usuń
  4. zbiór bardzo fajnu , mi tylko jeden syfon pozostał i to z ułamana raczką ,ale jst ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo żałuję, że nie upolowałam szklanego fioletowego, który był w naszym spożywczaku na wymianę.

      Usuń
  5. Pamiętam te saturatory :) I mam jeden zielony syfon. to były czasy, haha..

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Też tak uważam, były w bardzo rożnych kolorach, a przedwojenne miały tłoczone w szkle napisy.

      Usuń
  7. cudne syfony, sama stałm sie posiadaczka takiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są świetną ozdobą, zwłaszcza szklane prezentują się ładnie, jak słońce przez nie przenika. :)

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Właściwie, prawie każdy przedmiot codziennego użytku ma bardzo ciekawą historię. Na przykład mało kto wie, że prekursorem żelazka były gorące kamienie. :)

      Usuń
    2. Tak, to mało znany fakt.

      Usuń
  9. WOda z sokiem malinowym z saturatora-niezapomniany smak! Ja też mam syfony ale 2.))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele osób jak widać ma sentyment do syfonów. :)

      Usuń
  10. Moje wspomnienia odnośnie syfonów już znasz ;-) Ale ten żółty metalizowany uświadomił mi, że u nas był zielony, a u Babci ciemno-niebieski!! Tylko wiesz co? Zdaje mi się, że one miały bardziej okrągłe kształty. Ale może to tylko pamięć dziecka.

    Anachronizm w postaci saturatora pamiętam z Brackiej(?) Tak czy siak vis a vis DT Smyk. Miałam wtedy kilka lat. To był chyba ostatni taki twór w Śródmieściu stolicy. Mama pozwoliła mi napić się wody z sokiem, może nawet kilka razy, bo dla Niej to był własny sentyment. A później widząc, że polubiłam bąbelki, przerzuciła mnie na rzeczone syfony. Były higieniczne ;-), zresztą saturator zlikwidowali...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja koleżanka na Węgrzech miała taki duży saturator w domu. Miała też najwspanialszy sok malinowy z własnych malin. Przy 40 stopniach C, butla gazu wystarczała nam na 2 dni. To była najwspanialsza sodówka z sokiem jaką piłam w życiu.

      Usuń
  11. Tak już mam że uwielbiam wspominać czasy dzieciństwa, młodości i uśmiecham się na wspomnienie syfonu :) Jak my w ogóle żyjemy teraz bez nich?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać na drugim zdjęciu wcale nie musimy , a widziałam już nowe urządzenia do robienia sodówki, poszukaj w necie. :)

      Usuń
  12. Wróciły czasy dzieciństwa i wspomienia - dzisiaj bardzo żałuję, że w czasie porządkowania piwnicy wiele rzeczy wylądowało na śmietniku - teraz mogę tylko pozazdrościć - pozdrawiam Szara Sowo serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też żałuję wielu wyrzuconych rzeczy i wielu nie zabranych z domu mojej babci. Pozdrawiam wiosennie. :)

      Usuń
  13. pamiętam wyprawy do sklepu z butlą
    do nabicia - wspaniałe te szklane ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń