Dawno, dawno temu. Kiedy jeszcze na świecie (no może w
Polsce) nie było wielofunkcyjnych robotów kuchennych, królowały w kuchni różne
dziwne przyrządy.
Od rana do wieczora uwijały się po kuchni pomagając
gospodyniom w przygotowywaniu zarówno zwykłych posiłków, jak i wykwintnych
ciast.
Sita mąkę przesiewały.
Pałki w makutrze ucierały masło z cukrem i żółtkami na
puszystą pianę.
Trzepaczki biły pianę na sztywno.
Łyżki drewniane mieszały, nie tylko ciasto w misach, ale i
zupę w garnku.
Tłuczki rozbijały mięso na kotlety i zrazy na drewnianych
deskach.
Łopatki i widelce przewracały mięso w brytfannach.
Tarki tarły ziemniaki na placki.
Szatkownice kroiły
kapustę na surówki i kiszonki.
Wałki wałkowały ciasto na makaron i pierogi.
Oj działo się w kuchni, działo.
A dzisiaj spokojnie leżą sobie w szufladzie, albo stoją w
ozdobnym garnuszku jako kuchenna dekoracja.
Czasem tylko stara gospodyni, która z tą całą techniką jest
na bakier, wyciągnie je jeszcze i użyje. A czasem mała wnuczka zapyta – Babciu,
a co to?
a ja jeszcze niektórych używam z sentymentu :)
OdpowiedzUsuńJa też, choć bardziej dlatego, że z tą wysoką techniką to na bakier jestem.
UsuńHehe... ja do tej pory używam rzeczy, które pokazałaś i mam je :
OdpowiedzUsuńpałki i makutry (najlepsze to są rzeczy na świecie) trzepaczki
tłuczka do mięsa i jeszcze jest tłuczek do ziemniaków
drewniane deski ( mam ze 4)
drewniany wałek i stolnicę :)
szatkownicę mam taką z tworzywa (ma jakieś 40 lat) i jest cały czas używana
jedynie tarki są już nowsze (bo nie lubię zardzewiałych)
nie wspomnę o ilości drewnianych łyżek, łopatek i łyżeczek
i to wcale nie jest u mnie ozdobą - ja tre cudeńka lubię i już :D
Też mam jeszcze kilka innych cudów i używam, choć pianę z białek wolę ubić mikserem :)
UsuńOj tak oj tak!!!!!u mnie też sporo tego sprzętu:))część wyniosłam do mojego skanseniku a część wciąż zdobi moją kuchnię:))jednak muszę się przyznać że ziemniaki na placki nadal trę na zwykłej tarce:))))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńTarcie ziemniaków, to najgorsza dla mnie praca (zawsze palce utrę), ale nie mam elektrycznej tarki i dlatego placki są rzadko :(
UsuńPamiętam jeszcze te sprzęty. Wiele z nich mam nawet w swoim domu. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że wiele można znowu kupić w sklepach z gospodarstwem domowym, większość niestety made in China.
UsuńOj, mam kilka z tych rzeczy. Drewniany wałek do ciasta, łyżki i łopatki, deskę do krojenia. Mam też tłuczek do mięsa, maszynkę do mięsa- taką z rączką przykręcaną do blatu. I wszystkich tych rzeczy używam!!!
OdpowiedzUsuńMaszynkę do mięsa mam elektryczną, a takich ręcznych kilka, ale już jako zabytki :)
UsuńO jakie fajne wspomnienie dzieciństwa :)Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMiło mi, że zaglądasz. Pozdrawiam.
UsuńTereniu, to ja już jestem starowinka, bo nadal te " urządzenia" wykorzystuję:-)))
OdpowiedzUsuńNie tylko Ty Basiu. Czasem sobie myślę, że jakby kiedyś zabrakło prądu , to niektórzy zaczęliby głodować. Dlatego trzeba wnuki zapoznawać z tradycyjną stroną nie tylko kuchni. Wyobrażasz sonie, że mamusia przysłała brudne dziecko do szkoły, bo zepsuła się pralka?
UsuńMam wiekszość sprzetów które zaprezentowałaś i mimo że posiadam mikser czy robot to czasem jak cos na szybko to łatwiej jakos tak capnąć trzepaczkę i ubic niż wyciagać te wszystkie cuda techniki. A łyżki drewniane to moje ulubione i w mojej kuchni nie może ich zabraknąć tak samo jak drewniane deski mimo ze mam plastikowa i szklana to zawsze wybiorę drewniana.
OdpowiedzUsuńJa także nie mogę się przekonać do plastykowych desek. No i do tych wszystkich silikonów, jakoś drewniane wydaje mi się zdrowsze :)
Usuńhehe, no tak, a co to jest? zapyta wnuczek :-)
OdpowiedzUsuńJa tam pamiętam wszystkie te rzeczy i rzeczywiście kilka z nich służyłoby do dzisiaj ale raziłoby przy nowoczesności, dlatego musiały zostać wymienione. Witamy XXI wiek, hehe
Cóż taki los. Z jednej strony żal przeszłości z drugiej trzeba robić wszystko, aby żyło się wygodniej. XXI w. ma swoje prawa. ;)
UsuńOj fajowe rzeczy. Ja też lubię takie gadżety. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam do nich wielki sentyment, bo niektóre są jeszcze po mojej babci. Pozdrowionka.:)
UsuńPowiem Ci kochana,że duzo mam tych rzeczy z maminej kuchni....ale mam i ten duzy widelec, który leży obok tłuczka do mięsa...on jest chyba jakis antyk:)) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńWidelec zdobyłam w graciarni kilka lat temu. Jestem z niego wielce zadowolona, bo jest niezastąpiony do przewracania dużych kawałków mięsa. Myślę, że może mieć i ze sto lat. Pozdrowionka.
UsuńNo widzisz,jednak antyk, my zawsze go uzywamy własnie do grillowych potraw:))
UsuńIch liebe diese alten Küchengeräte. Sie waren aus beständigen und natürlichen Material.
OdpowiedzUsuńDie Metallreibe benutze ich noch heute für die Äpfel und Möhren zum Reiben.
mit freundlichen Grüßen Anna Luise
Ich danke für den netten Kommentar. Herzliche Grüße.
UsuńBardzo ładny blog,miło się czyta wspomnienia :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny. :)
Usuń