Ledwie dzieci wróciły do szkoły, a tu koniec roku za pasem. Przeczytałam post koleżanki Gosi o wyprawie do jej dawnej szkoły i mnie dopadła nostalgia.
SP nr 2 w Elblągu. Tak mniej więcej wyglądała moja szkoła w czasach, gdy do niej chodziłam. Szkoła powstała w latach 20tych XX w. W czasie wojny był w niej szpital, ale już 17 września 1945 r. otwarła podwoje dal uczniów. Od koloru elewacji nazywano ja "Zieloną szkołą". Nie tylko ja do niej chodziłam, ale także najmłodsze rodzeństwo ojca , moi kuzyni oraz mój syn. To była nasza szkoła. Wspominam ją z sentymentem. Budynek - ogromny i pełen ciekawych zakamarków od piwnic , były tam schrony za grubymi metalowymi drzwiami, szatnie, kuchnia i wejście do sali gimnastycznej, po strych, na którym mieściły się magazyny i nasza harcówka. Na sali gimnastycznej oprócz lekcji wf, odbywały się też wszystkie szkolne uroczystości. Na tym zdjęciu gdzieś też jestem, ale widać tylko czubek głowy, niestety. Rok szkolny 1965/66
Z sentymentem wspominam też moich nauczycieli . Zwłaszcza wychowawczynie . Panią Agatę Gnat, panią Bronię Guzińską i pierwszą dyrektorkę ( przedtem byli kierownicy szkół) panią mgr Wiesławę Blinowską, także absolwentkę "Zielonej szkoły".
Potem, gdy wprowadzono gimnazja, moja szkoła przestała być podstawówką i została Gimnazjum nr. 2. Po remoncie stała się kolorowa.
Ale w 2014 r, odzyskała swój dawny wygląd - "Zielonej szkoły".
Gdzie dziś są moje koleżanki i koledzy? Większość już na emeryturze, mają dzieci i wnuki i może tak jak ja z sentymentem wspominają "Zieloną szkołę".
Koniec 8 klasy, nie ma wśród nas wychowawczyni, bo to ona robiła nam to zdjęcie.
Czasem dobrze jest powspominać:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńA jeszcze fajniej by było powspominać w szerszym gronie. :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńRozczulają mnie takie wpisy. Tyle wspomnień. Tyle lat. Tyle uśmiechów i smutków. Tyle zapachów i dźwięków. Te przyjaźnie, sympatie, pierwsze miłostki, ale też antypatie. I w tym wszystkim my - ludziki, przeżywający swoje dziecięce życie. Buziaki.
OdpowiedzUsuńWspominanie to podobno domena starości. A w takich chwilach wydaje się, że to wszystko było wczoraj :)
UsuńŁał :D
OdpowiedzUsuńMiło jest powspominać szkolne lata. Mojej podstawówki też nie ma, bo przerobiono ją na liceum. Codziennie ten budynek mijam w drodze do pracy.
OdpowiedzUsuńPrawdę powiedziawszy, że nie wiem, co teraz jest po likwidacji gimnazjów. Muszę się dowiedzieć.
UsuńOjej, wiesz Sówko, dziś właśnie odwiedziłam po ponad roku (choć w telefonicznym kontakcie jesteśmy prawie codziennie) Osobę, która nauczyła mnie zawodu dziennikarza na dwuletnim kursie podyplomowym. Jest mi trochę jak druga Babcia, a trochę jak ulubiona nauczycielka. Przez dwie godziny wspominałyśmy nasze szkoły. Ona swoje okupacyjne, ja te PRLowskie w sercu starej Warszawy - z podobnymi zakamarkami i atmosferą, którą opisałaś.
OdpowiedzUsuńSerdeczności :-)
Przyznam, że miałabym ochotę zwiedzić moja stara budę i zobaczyć, co się zmieniło. Co ocalało z dawnych lat. Ciekawe czy jest kronika szkolna. Fajnie by było odnaleźć tam swój ślad. :) Pozdrawiam :)
UsuńWspaniałe masz Tereniu wspomnienia. Ja też kocham wracać pamięcią do szkolnych czasów, z których tak wiele wyniosłam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
UsuńOjej jak to dobrze mieć zdjęcia z dawnych czasów. Od razu się robi ciepło na sercu. Ech, Uściski serdeczne Tereniu :-)
OdpowiedzUsuńTak, dopiero teraz to się docenia. Jaka szkoda, że nie przywiązywałam wagi do nich jak byłam w podstawówce, bo szkolnych mam bardzo mało.
Usuń