Ale ten albo się dobrze skrył w leśnym runie, albo go nie było, bo w moim koszu się nie znalazł. Pierwszy wyjazd na grzyby w tym roku. Niestety, gdy w całej Polsce leje nas deszcze omijają, dlatego nie tylko o rydza, ale i o grzyby w ogóle ciężko. Tyle wspólnie z mężem nazbieraliśmy.
Po ugotowaniu starczyło na jedna jajecznicę i jeden woreczek zamroziłam do świątecznych pierogów.
Jak widać wszystkiego po trosze: kozaki, maślaki, kurki, zajączki, podgrzybki, nawet jedna miodówka. Niestety zero prawdziwków i rydzów.
Kosze pożyczyliśmy od Tosi, bo ona wszystkie sobie zaanektowała.
Grzyby jednak zbyt jej nie zainteresowały, za to od razu wlazła do pustego koszyka.
Na pociechę mały koszyczek wrzosów.
U nas grzybów sporo, jednak nie mam w tym roku możliwości wybrania się na nie :(( Wasze zbiory wcale nie takie skromne,a i będzie pyszna jajeczniczka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
To przykre. Ja uwielbiam łażenie po lesie, nawet jak grzybów nie ma. :)
Usuńhehe, moje koty wchodzą do pudełek po butach. Pod Halą Mirowską też mało grzybów mają. Dziwne, bo przecież jest mokro i ciepło? Mam nadzieję, ze następne wyprawy się udadzą :-)
OdpowiedzUsuńI ja mam taką nadzieję, bo grzybki potrzebne ;)
UsuńKoleżanka z Kaszub narzeka na brak grzybów, u nas też nie ma.
OdpowiedzUsuńO! a myślałam, że u Was tyle deszczów to grzybów w bród.
UsuńU nas grzyby w ostatnim czasie zaczynają się pokazywać:))))widzę że Tosi wszędzie pełno:))))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńO tak, Tosia rządzi ;) Pozdrawiam serdecznie ♥
UsuńU nas deszczu było za dużo, ale grzybów mało. Trzeba mieć szczęście, by uzbierać. Tosia urocza. Pozdrawiam serdecznie 🌻🌻
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze będą. Tosia to wielki brój. Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńNie znam się na grzybach, ale do lasu bym poszła :-)
OdpowiedzUsuńJa też lubię chodzić po lesie, nawet jak grzybów brak. Za to są piękne widoki i czyste powietrze. Pozdrawiam :)
UsuńWbrew pozorom, u nas też za dużo grzybów nie ma. Niby padało przez tyle czasu...
OdpowiedzUsuńJa na grzybach się nie znam, ale mój K owszem i dlatego do lasu to towarzysko mogę iść.
Byle nazbierał, obrał i przyrządził? ;)A nie czujesz tego dreszczyku emocji, jak się grzybka znajduje?
UsuńSama grzybów nie zbieram, bo nie ufam w tym względzie sama sobie. Za to nie pogardzę grzybami ofiarowanymi mi przez wujka - leśnika. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja bym takim wujkiem leśnikiem nie pogardziła ;) Pozdrawiam. Karolinko czy jesteś na fb?
UsuńZawsze mnie to zastanawiało, czemu koty lubią włazić do różnych pojemników. To chyba jest silniejsze od nich. :) Pod Warszawą grzyby są i to w sporej ilości sądząc po zdjęciach, które pokazuje moja szefowa. W dzieciństwie uwielbiałam chodzić na grzyby, teraz boję się kleszczy i czasu też mi brakuje.
OdpowiedzUsuńCo do kleszczy to w borach sosnowych nie ma ich wiele, całe szczęście. Można też się przed nimi zabezpieczyć. Z tym czasem to już nic się nie poradzi, tak jak z chorobę, której czasu nie można przewidzieć. U nas znowu tydzień bez deszczu, to i grzybów mało.
UsuńAleż bym poszła do lasu... Aż czuję ten zapach...
OdpowiedzUsuńU nas trochę napadało,może będą grzybki to się znów wybiorę. :)
UsuńJa chcę na grzyby! :( Tosia od grzybów bardziej lubi koszyki. :)
OdpowiedzUsuń