Minęły wakacje. W poniedziałek zabrzmi pierwszy dzwonek. Trochę
mi dziwnie, bo przecież tyle lat dzwonek rozbrzmiewał 1 września, chyba, że
była niedziela, albo wolna sobota.
Dla mnie to będzie już ostatni pierwszy dzwonek, za rok o
tej porze będę na emeryturze.
Wrześniowy dzwonek
Wrzesień przecieka mi
przez palce
szkolnym dzwonkiem
fioletowym wrzosem
Zaklęta Ariadna
tka kobierzec
srebrnej pajęczyny
Wsłuchana w ciszę
spadających liści
idę ku ostatnim
odrobinom lata
Na ustach malin
złote pszczoły
spijają słodkie
krople słońca
A dzwonek natrętnie
jak rozdrażniony bąk
i żuk jak kropla
atramentu
na białej kartce
ścieżki
zatrzymują moje kroki
Czas wracać
Początek roku szkolnego, to dla mnie też czas wspomnień, o
mojej szkole, nauczycielach, koleżankach i kolegach z ławki.
moja podstawówka |
Także o książkach, jakże innych niż dzisiejsze. Nie chodziliśmy
do zerówki, a dzięki Elementarzowi M. Falskiego do końca pierwszego półrocza wszyscy
w klasie nauczyli się czytać. Pamiętam, jak przed panią z kuratorium przyszło
mi czytać tekst o jodełce. Niestety zdjęcia podręcznika do matematyki, a raczej
rachunków, jak je nazywaliśmy nie znalazłam w sieci.
zdj. z sieci |
Pisaliśmy piórem tzn. stalówką w obsadce, maczaną w
kałamarzu. Trzeba było uważać, żeby nie zrobić kleksa. Miałam drewnianą
obsadkę, lakierowaną i niestety często obgryzaną. Pisaliśmy oczywiście w zeszycie w trzy linie.
w takim zeszycie wolno było pisać dopiero w szkole średniej |
Najbardziej oczywiście lubiliśmy rysunki i prace ręczne
czyli plastykę i technikę. Ostatnio
podczas porządków moja siostrzenica znalazła swoje szkolne farbki z początku lat
90tych, zobaczcie cenę!
A mnie udało się w ramach wymianki z panią od plastyki
zdobyć kredki z 1984 r.
Najbardziej żałuję, że moja mama nie zachowała mojego
pierwszego zeszytu.
Wszystkim, którzy zaczynają rok szkolny życzę powodzenia w
nauce i pracy. Jeszcze tylko wrzesień, październik, listopad … maj, czerwiec i …
Wakacje, znów będą wakacje …
Oj, a to na emeryturze nie można już nawet trochę pracować jako nauczyciel/pedagog?...
OdpowiedzUsuńJednym z zawodów branych pod uwagę przy obstawianiu życiowych decyzji, był właśnie nauczuciel. Choć w szkołach szło mi skrajnie - różnie, naczytałam się "Ani z Zielonego Wzgórza" i upatrywałam w tej meterii szlachetne powołanie i misyjną rolę. Zwyciężył brawurowy, reporterski temperament, a także artystyczny spontan... Dziś nie żałuję. Często zajmuję się interwencjami z dziedziny: nauczyciel - kuratorium i spostrzeżenia po cierpliwym przeprowadzeniu dziennikarskich śledztw, nie napawają optymizmem...
Szkoła wciąż żyje w moich wspomnieniach i śni mi się na różne sposoby. Niejednokrotnie do tych motywów wracam w tekstach literackich. I zawsze cieplutko robi mi się w sercu, ilekroć sklepy pod koniec lata, wypełniają się zeszytami w kolorowych okładkach... Budzi się wtedy jakiś sentyment, wspomianam ulubione nauczycielki ;-)
PS. Te ulubione nauczycielki, nie raz, nie dwa - były mi latarnią w ciemności. Szkoda, że nie mogę im już podziękować za piękny, mądry wpływ na moje życie.
OdpowiedzUsuńOj Kiduś. Nawet nie wiesz, jak ja się cieszę, że idę na emeryturę. Prawie trzydzieści lat w szkole wyleczyło mnie z romantyzmu zawodowego. Czuję się zmęczona. A jeśli zatęsknię, zawsze mogę wpaść na pogadankę o lalkach, albo wziąć udział w czytaniu dzieciom książek. :)
UsuńOj, pisanie stalówką,wysuszanie bibułą,kleksy.....i pierwsze literki..Nie dalej jak wczoraj rozmawiałam z koleżanką z tamtej klasy o skoku cywilizacyjnym jaki się dokonał.Każda epoka ma swoje prawa i trzeba patrzeć w przyszłość chociaż...tych stalówek i kałamarzy żal :)Miłej niedzieli
OdpowiedzUsuńSkok cywilizacyjny. Strach pomyśleć, co się dzieje gdy prądu zabraknie. Dzieciaki potrafią obsługiwać komputer, tablet, smartfon, gorzej jest z czytaniem i pisaniem. Potrafią założyć stronę internetową, a nie potrafią zrobić sobie kromki chleba. Jednak te stalówki choć prymitywne były bardziej skuteczną pomocą dydaktyczną.
Usuńz sentymentu kupiłam reedycję Elementarza
OdpowiedzUsuńFalskiego - zeszytów w 3linie ani w kratkę
nigdy nie lubiłam i tak mi to zostało do dziś,
jednoliniowe były super - gładkie - idealne!
Ech ta reedycja, to już nie to samo. bardzo żałuję, że nie mam prawdziwego elementarza z lat 60tych.
Usuńale widziałam też i ten, który Ty masz,
UsuńSowo - ale na ten moment ponad 60pln to
było dla mnie za dużo - jak jednak będę
pieniężna - śmigam na bazarek i u Pań
Księgarek natychmiast kupuję :)))
Dla mnie to też będzie ostatni pierwszy dzwonek...
OdpowiedzUsuńUwielbiałam pisać takim piórem, uwielbiałam szkołę i nauka była konkretna, skuteczna, a dziś zbyt dużo nowości, które nie zawsze dają efekty.
Czyżbyś Basiu wybierała się także na emeryturę?
UsuńMoje dzieci już dorosły a wnuków jeszcze nie mam:)))ale kiedy patrzę na te wszystkie wspaniałości w sklepach to trochę żal:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńNie masz czego żałować. Pomyśl tylko ile trzeba wydać pieniędzy na wyprawkę szkolną, to 500+ nie starczy.
UsuńPrzywołałaś wspomnienia z młodzieńczych szkolnych lat..... To były czasy.....
OdpowiedzUsuńI optymistyczne zakończenie 😆 Oby do następnych wakacji.
Miło pomyśleć, że znów będą wakacje, a dla mnie najdłuższe :)
UsuńPierwszy dzwonek...w tym roku szkolnym jestem trochę zaniepokojona,bo mój jedynak jest pierwszym rocznikiem w siódmej klasie po reformie.I boję się,bo jak dla mnie było to wszystko za szybko przeprowadzone i niedopracowane.
OdpowiedzUsuńWszystko okaże się w praniu,jak to mówią.
Rozumiem Twoje obawy. Moja córka była kiedyś królikiem doświadczalnym reformy edukacji. Edukacja powinna być czyś stałym, niezachwianym, opierać się na solidnych podstawach i być jak najdalej od polityki. A tak tylko dzieci cierpią i to przez długie lata. :(
UsuńOby ten ostatni rok był dla Ciebie jak najbardziej owocny Tereniu. A z Elementarza Falskiego to i ja się nauczyłam czytać, jeszcze na trochę przed rozpoczęciem zerówki. Piórem co prawda nie pisałam(ze względu na nacisk - wstyd się przyznać, ale opanowałam go dopiero na studiach), za to namiętnie łamałam kolejne ołówki :). Aha, i jeszcze w przedszkolu zahaczyłam o ceny artykułów podawane w tysiącach(a potem dziwiłam się, dlaczego "Ciuchcia" kosztuje 15 000 zł - ha, ha, ha). Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTe ceny jednych szokują innych bawią. Ale ja lubię pomyśleć, że w życiu byłam milionerką. Co prawda te miliony były niewiele warte, ale zawsze ;)
UsuńPonieważ miałam staranny charakter pisma, pani Wychowawczyni już w 3. klasie SP., pozwoliła mi pisać piórem. Przerzuciłam się na długopis, około matury - wyszedł taniej niż kałamarze i naboje... ;-S
OdpowiedzUsuńPamiętam, jaki to był szał pierwszy długopis. Ciocia przysłała w paczce z Ameryki. Potem, jak przyjeżdżała, to zawsze przywoziła pęki długopisów reklamowych, na prezenty. Długopis zepsuł charakter pisma, można było pisać szybko, a to znaczy niestarannie, nie trzeba było uważać , jak z piórem.
UsuńA jednak ci, którzy patrzą na mój oficjalny charakter pisma ( nie ten naskrobany w pośpiechu na kolanie), wołają: "Ależ pięknie piszesz! Kaligrafujesz." Więc chyba pospolity długopis, nie okazał się tak dużym szkodnikiem...
Usuńoj tak, 1 września to niezwykła data i zawsze już tak będzie. Dla mnie szkoła to ciężki czas wiec nie myślę o rozpoczęciu roku szkolnego. Chociaż byłam dobra z matmy,a jednego roku nawet miała 5 na koniec z polskiego. Dla odmiany zawsze zapominałam o kredkach, farbach, blokach itd. i z plastyki miałam 4,hehe, więc nie mam sentymentu do takich gadżetów.
OdpowiedzUsuńTak sobie patrzę i myślę,że to jest nawet urocze.
Zimno jest potwornie w Warszawie. Ledwie żyję, obiecałam sobie ćwiczyć codziennie ale spod koca ciężko wychodzić. Naładowałam akumulatory, ale taka pogoda momentalnie rozładowała, hehe.
Dobrze, że znów będą wakacje... za jakiś czas. Uściski cieplutkie :-D
Mam nadzieję Marzenko, że jeszcze wróci cieplejsza pogoda. U nas też zimno i sennie. Jutro pierwsze lekcje, nie mam jeszcze stałego planu i nie mogę sobie poukładać, co i jak. Ciągle jednak pocieszam się, że zostało już 9 miesięcy i 20 dni. :)
UsuńKochana, życzę Ci, by ten rok minął spokojnie, miło i w dobrym nastroju! Powodzenia!!!
OdpowiedzUsuńuściski:)
Bardzo Ci dziękuję. :)
UsuńTereniu, pamiętam te wszystkie szkolne przybory, ale na emeryture sie jeszcze nie wybieram a Ty zapewne na tą wczesniejszą:)) Ja mam swój zeszyt do polskiego jeszcze ze szlaczkami i literkami, zachowałam tez takie mojemu synowi...mam tez jeszcze obsadkę:)) Ale jestesmy sentymentalne:)
OdpowiedzUsuńKochana idę na najprawdziwszą emeryturę, za rok stuknie mi sześćdziesiątka. Sentymentalna byłam zawsze, tylko nieprzewidująca. Teraz żałuję, że wielu rzeczy nie zachowałam, choćby szydełkowego kołnierzyka do fartuszka szkolnego.
Usuńooo - ja też nie zachowałam swoich,
Usuńtyle, że moje były haftowane - z
resztek po szyciu pościeli łapałam
kawałki bawełenki i obdziergiwałam
koronką oraz delikatnie haftowałam,
przechodziłam okres fascynacji haftem
Richeliue ale tamte próby słusznie się
znalazły w koszu :)))
Jakbym czytała o sobie :):):)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci słonecznego roku szkolnego !!! :)
Wielkie dzięki Kasiu ♥
UsuńAle fajne stare różności! A te farby takie drogocenne. :)
OdpowiedzUsuńFajne to wszystko. :D
OdpowiedzUsuńFajne, dzięki za farbki. :)
UsuńPamiętam te farbki z przedszkola :)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę aby ten rok szybko przeleciał, abys mogła cieszyć się Emeryturką. :)
O wielkie dzięki. Wczoraj udało mi się zdobyć piórnik, prawie identyczny jak miałam.
UsuńMam te elementarze i czasami wracam do nich z wielkim sentymentem:0
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię. Pozdrawiam. :)
Usuń