Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

wtorek, 31 stycznia 2017

GIMBY NIE ZNAJO





         Przeglądając w Internecie  zdjęcia starych artykułów gospodarstwa domowego na stronce jeja.pl znalazłam takie zdjęcie.


         Przypomniałam sobie niedawną rozmowę w rodzinnym gronie. Mowa była właśnie o prodiżu i innych dobrach gospodarczych z czasów PRL . Mój M zapytał wnuczkę gimnazjalistkę, czy wie, co to jest prodiż?  Oczywiście nie miała pojęcia. Prodiża nie mamy w domu od wielu lat. A były dwa. Jeden starszy model z drewnianymi rączkami. O taki


         Drugi z lat 80tych z uchwytami z plastiku.


         Kiedy przepaliła się spirala i nowej nie można już było kupić, wierzch urządzenia wyładował za złomie, a dół posłużył psu za miskę. Dziś trochę żałuję.
         W domu jednak mamy babcię prodiża. Przedwojenną Dralumę. 


       



           To pamiątka po babci mojego M. Moja teściowa dosyć długo używała tego urządzenia. Draluma jak widać nie ma zasilania elektrycznego, bo stawiało się ją na gazowej kuchence. Mojej brakuje niestety wyposażenia. To znaczy garnka, tortownicy i kominka.


         Pomyślałam ilu to już sprzętów gospodarstwa domowego nie używam, a że żal było wyrzucić leżą sobie w starym kredensie.
         Oto dwie ręczne maszynki do mięsa. Nieużywane, bo mam elektryczną.


         Albo młynki do kawy. Te ręczne służą już jako ozdoby, bo kawę pijemy rozpuszczalną. 

         Był też elektryczny od robota Kasia. Nie mam pojęcia gdzie jest, więc wrzucam zdjęcie z netu. Mój jest niebieski.


         Młynki do pieprzu jeszcze są w użyciu, lubię te bez korbki, są wygodniejsze.

         To jest ręczny mikser, też tylko relikt przeszłości .


         Czy dzisiejsze dzieci wiedzą, co to jest? W dobie mleka z kartonu bańka na mleko straciła sens istnienia.


         Podobnie jak czajnik do gotowania kawy zbożowej.


         Oj można chyba o sprzętach kuchennych tak w nieskończoność. Może jeszcze kiedyś przypomnę nieużywane kuchenne utensylia, a mam ich sporo.
         Na koniec zagadka. Co to jest?  



44 komentarze:

  1. nie mam piekarnika i koleżanki z pracy
    polecały mi nabycie prodiża - teraz ciut
    się waham...
    ale czajnik na zbożową zaintrygował mnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś już prodiże nie są aluminiowe i przez to bardzo drogie.Ale jak się nie ma piekarnika to fantastyczny sprzęt. Mieliśmy dwa, bo jeden był do ciast, a drugi do mięs. Kurczaki piekły sie fantastycznie.

      Usuń
  2. Stawiam na nabój z syfonu :)
    Moje najmłodsze dziecię wpadło w zdumienie na widok starego aparatu telefonicznego z tarczą :) " Mamo, ja się z tego dzwoniło, jak ??"
    Draluma zrobiła na mnie wielkie wrażenie :). Bardzo zacny sprzęt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam aparat telefoniczny, oczywiście już nie używany, właśnie taki z tarczą. Był ulubioną zabawką mojej młodszej wnuczki. Świetnie sobie radziła z wykręcaniem numerów. :)

      Usuń
  3. Nabój do syfonu. Sodówka z sokiem malinowym pychota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. też uwielbiałam sodówkę z sokiem malinowym. :)

      Usuń
    2. a wiecie, że udało mi się przywołać ten smak?
      "Muszynianka" + sok z malin choćby "Herbapol"
      czy "Paola" = powrót do przeszłości :)))

      Usuń
  4. odpowiedź na zagadkę to nabój do syfonu :))

    a starych rzeczy , to u mnie dostatek i lubię zbierac prodize mam dwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostawiłam garść nabojów na pamiątkę, bo raczej już nigdzie ich nie napełnię. Ale syfon od nich jest. Kocham starocie.:)

      Usuń
  5. o, prodiż ,całe lata używałam ,oddałam ostatnio i z tego co wiem to nadal działa bo jadłam ciasto w nim pieczone:))
    umyka wyjątkowa zaleta-łatwość naprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ze człowiek nie potrafi przewidzieć niektórych rzeczy. Gdybym zrobiła zapas spiralek, to pewnie prodiże miałabym do dziś i korzystała z nich.

      Usuń
  6. Łuska od naboju ? Prodiż używany do pieczenia cista to ja pamiętam :-))

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany, znam te wszystkie rzeczy, a mój mąż to nie, bo właśnie mu pokazałam.
    Prodiż to myślał, że coś do chemii. Zmielarki takie do mięsa pamięta, że były, ale tylko u rzeźnika. Ręcznego miksera nie widział nigdy. No i nie wiedział, że na ostatnim foto jest nabój do syfonu (bo to myślę, że nabój do syfonu, co?). Ręcznych młynków też nie pamięta, bo jak on był mały, to były elektryczne:D
    Buziaki!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżbyś miała za męża gimnazjalistę ;)?
      Pamiętam, jak wujek przywiózł ten syfon z Czech, u nas były rzadkością, za to w sklepach spożywczych kupowało się syfony napełniane w rozlewniach. Mam chyba jeszcze trzy butle.

      Usuń
    2. Zupełnie w drugą stronę, bo nawet jest trochę starszy ode mnie:) We Francji widać inne rzeczy mieli. A wiesz co, w ogóle nieraz widzi rzeczy nawet teraz w PL i to dla niego jest coś nowego np. takie małe serwetki kwadratowe. Dostaliśmy je do lodów, ale kiedyś to przecież w każdym barze były:)
      Ja to nie wiem skąd miałam ten syfon, ale był taki złoty, na żółtej podstawce i miał do kompletu szklaneczkę:)

      Usuń
  8. Kochana, prodiz miałam kiedyś, nasze dzieci moga ich nie pamietac:) Maszynki do miesa mam i lubie, czajniczki tez a ten na końcu przyrdzewiały chyba nabój do syfonu takiego metalowego nie szklanego:)) Fajne starocie masz u siebie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do szklanego. Jest w metalowej siatce. To pewnie dlatego żeby w razie pęknięcia nie poraniło odłamkami.

      Usuń
  9. Pamiętam takie naboje, walały się u nas w szufladzie. Na parterze był punkt napełniania syfonów. Miałyśmy 4 szklane w różnych kolorach. Wiele lat później, ktoś je ukradł z piwnicy. Do dziś pamiętam ten syczący dźwięk z mojego dzieciństwa...
    Prodiż zostawiłam w starym mieszkaniu. Wprawdzie nie domagał, ale był pamiątkowy. Zrobiłam to celowo, uznając, że nigdy już nie będę piekła ciast ;-) Istotnie tego nie robię ;-)
    Młynek miałyśmy z zieloną nakrętką. I identyczną maszynkę do mielenia! Prawdopodobnie i to zostawiłam wraz ze swoim dawnym życiem, ograniczając się do zabrania ceramicznych bibelotów i tego, co niezbędne. I tak nazbierała się masa rzeczy...
    Super wpis. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie szklane mam chyba trzy w tym jeden zielony. Jeszcze w latach 90tych w naszym mieście działała rozlewnia. Teraz żałuję, że nie kupiłam więcej.
      sprzęt gospodarstwa domowego to kopalnia tematów na posty, muszę to wykorzystać.

      Usuń
    2. Wykorzystaj koniecznie!!! Chętnie poczytam :-)

      Usuń
  10. Moje prodiże też u piesków:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony jak wyrzucę to żałuję, z drugiej ciągle pamiętam te programy o maniakalnych zbieraczach :)

      Usuń
  11. Wszystko to co zaprezentowałaś jest mi znane. Maszynkę do mięsa kupiłam sobie rok temu. Skręcam w niej suche bułki.
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bułki tłukę w woreczku pałką do ucierania ciasta. Odkąd mam mikser pałka wyszła z użycia. :)

      Usuń
  12. Pamiętam prodiże mojej Mamy i mój pierwszy...trochę dawno to było...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. Czasy się zmieniają, zamiast prodiża wszyscy wolą elegancki, wielofunkcyjny piekarnik. Ciekawe, co zamiast piekarnika będzie za dwadzieścia lat? :)

      Usuń
    2. (ja mam mikrofalówkę)

      Usuń
    3. A jak pieczesz w niej ciasto?

      Usuń
    4. no właśnie nie piekę... :(((
      i wielu innych pysznych dań
      też nie - jak pizzę czy kuraka -
      muszę koniecznie przeprosić się
      z piekarnikiem - kiedyś...

      Usuń
  13. Fajne są te Twoje sprzęty:)))ja też ich troszkę mam,dzisiaj spełniają rolę dekoracyjną albo maja przypisaną inną funkcję:)))np w bańce na mleku ślicznie wyglądają bukiety z polnych kwiatów:)))w pierwszej chwili nie poznałam że to nabój do syfonu( a stary syfon mamy ha ha):))))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie pokaż w którymś poście Twoje kuchenne skarby. :)

      Usuń
  14. Kilka lat temu pomyślałam że chcę prodiż i poszłam do sklepu - cena mnie zabiła! Ale nie ma lepszych udek z kurczaka jak z prodiża. Ach jakie wspomnienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, na myśl o kurczaku z prodiża leci mi ślinka. :)

      Usuń
  15. Pamiętam prodiż u mojej babci, takie gorące ufo, z którego wyskakiwały pyszności i te naboje do syfonu też pamiętam.
    Ciepło pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, sporo pyszności wyskakiwało z prodiża, a smak wody z sokiem, niezapomniany.

      Usuń
  16. Muszę być strasznie stara skoro jeszcze pamiętam jak babcia piekła w prodiżu. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Prodiż jeszcze posiadam,ale od dobrych paru lat go nie używam.Wszystkie pokazane przez Ciebie przedmioty doskonale pamiętam z domu rodzinnego. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piekę w piekarniku, ale gdybym miała prodiż pewnie bym czasem używała. :)

      Usuń