Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

wtorek, 20 lutego 2018

HISTORIA OD KUCHNI - A CO TO?



    Dawno, dawno temu. Kiedy jeszcze na świecie (no może w Polsce) nie było wielofunkcyjnych robotów kuchennych, królowały w kuchni różne dziwne przyrządy.

     Od rana do wieczora uwijały się po kuchni pomagając gospodyniom w przygotowywaniu zarówno zwykłych posiłków, jak i wykwintnych ciast.

      Sita mąkę przesiewały.



      Pałki w makutrze ucierały masło z cukrem i żółtkami na puszystą pianę.



     Trzepaczki biły pianę na sztywno.



     Łyżki drewniane mieszały, nie tylko ciasto w misach, ale i zupę w garnku.



    Tłuczki rozbijały mięso na kotlety i zrazy na drewnianych deskach.


     Łopatki i widelce przewracały mięso w brytfannach.



     Tarki tarły ziemniaki na placki.



     Szatkownice kroiły  kapustę na surówki i kiszonki.



     Wałki wałkowały ciasto na makaron i pierogi.



    Oj działo się w kuchni, działo.

    A dzisiaj spokojnie leżą sobie w szufladzie, albo stoją w ozdobnym garnuszku jako kuchenna dekoracja.



    Czasem tylko stara gospodyni, która z tą całą techniką jest na bakier, wyciągnie je jeszcze i użyje. A czasem mała wnuczka zapyta – Babciu, a co to?





piątek, 9 lutego 2018

JĘZYK MI UCIĄĆ !

      Tak wołała Baśka Jeziorkowska, późniejsza Wołodyjowska, gdy się w złości wygadała o miłości Krzysi i Ketlinga.
      Mnie język trzeba uciąć nie za złość, ale za pośpiech w podejmowaniu decyzji. Bo jak mówią -  "co nagle, to po diable".
Wielka kamionkowa micha (wysokość 19 cm, średnica 36 cm) stała sobie "wieki" w kuchni mojej teściowej, schowana w pawlaczu.


 Tę misę miała teściowa po swojej matce, a jej matka po swojej babce. Micha wielka, nieporęczna. Moja szwagierka wpadłą na pomysł, że mi tę michę podaruje. Jako, że kocham starocie, po drugie - mam duży dom. Spojrzałam i wykrzyknęłam: " Toż to donica, a nie miska!" Szwagierka podchwyciła " No właśnie, posadzisz sobie w niej kwiatki na tarasie".


Miska pojechała do mojego domu. Jeszcze tego samego dnia, bez bliższego oglądania miski, zażądałam od męża wywiercenia dziury w dnie naczynia. Wywiercił.


Kiedy następnego wtorku kupiłam na targu kwiatki, postanowiłam je w misie posadzić i wtedy obejrzałam ją dokładniej.
Usiadłam przy komputerze i potwierdziłam swoje obawy. Misa może pochodzić z końca XVIII lub początku XIX w. jest ręcznie robiona, formowana przy użyciu deszczułki, której ślady się zachowały.
 Myślałam, że to grat z jarmarku, a zniszczyłam zabytek i rodzinną pamiątkę. 
Misa do dziś służy za doniczkę do kwiatów na tarasie. Bardzo o nią dbam, na zimę zabieram do  domu, choć kamionki są bardzo wytrzymałe. Jestem wdzięczna losowi, że przy wierceniu dziury nie pękła.


Na koniec trochę wiosny w mojej werandzie, roślinki w różnych rodzajach osłonek.