Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

czwartek, 26 sierpnia 2021

KAŻDY KOT MA DWA KOŃCE

         Tosia jest u nas już miesiąc. Od tego czasu bardzo urosła i całkowicie się z nami oswoiła.


           Tosia jest osóbką bardzo niezależną i robi co chce, to znaczy broi ile wlezie. Często wykorzystując nas jako trampolinę do skoków.







                 Sypia w najdziwniejszych miejscach i pozycjach





                            Ma też swoje ulubione miejsca.


 


Czasem w drodze szczególnej łaski posiedzi lub pośpi na kolanach.

A w przerwie miedzy tymi wyczynami pałaszuje ulubione jedzonko.
 

       Niestety są też problemy, Tosia drapie i gryzie, jak to kociak, a ja po tych zadrapaniach mam czerwone pręgi i swędzą mnie bardzo ręce i nogi. Muszę kupić coś na alergię. Drugi problem to mój kręgosłup, co raz bardziej daje mi się we znaki i Tosia potrafi mnie zwyczajnie zmęczyć. Mam tylko nadzieję, że szybko rośnie i wkrótce trochę się uspokoi.



piątek, 20 sierpnia 2021

WIĘCEJ GRATÓW W GRACIARNI

           Często, gdy z kimś znajomym rozmawiam o starociach, to słyszę: " A myśmy na śmietnik wyrzucili". Tym razem część takiego niechcianego dobra udało mi się uratować. Zaczęło się od lalki. Znajoma zapytała czy chciałabym może taka lalkę szmacianą, która wygląda jakby ktoś sam zrobił.


Przygotowała ja już do wyrzucenia, ale gdybym chciała, to mi z worka wyciągnie. Okazało się, że kupiła mieszkanie wraz z zawartością i wyrzuca wszystko, żeby zrobić remont. Właściwie to już część wyrzuciła. Ale gdybym chciała, to mogę przyjechać i zobaczyć czy coś bym chciała. 

Oto co przywiozłam z tej wyprawy:

                                  Stara apteczka wisząca.


 

                 
               Lampki choinkowe, PRL w oryginalnym pudełku.



                                                 Koszyczki



                                      

                             Naczynia emaliowane, solidne, PRL.

 




                           Radziecką bankę na mleko - 4 l.


         Plastikowy przybornik do szycia, niestety bez pokrywki.


                             Szklany syfon z PRL do kolekcji.


        Szkoda, że nie wszystko udało się uratować, ale i tak się cieszę. dziękuję Moniko.

niedziela, 15 sierpnia 2021

KULTURA ZBIERACKO - ŁOWIECKA

     Jak wiecie kultura zbieracko-łowiecka polega na pozyskiwaniu dóbr poprzez zbieranie i polowanie. Dlatego wszelkie kolekcjonerstwo można porównać do takiej kultury. Trzeba zbierać eksponaty gdzie się da ( po rodzinie, znajomych) no i intensywnie polować (giełdy, targowiska, bazarki, internet).  Czasem też stosować handel wymienny.  Zapalonego łowco-zbieracza cieszy każda zdobycz. Nie ważne czy to lalka, broszka czy kwiatek. Cieszy tak samo, jak innego łowcę złota moneta czy obraz Picasso.

           Moje ostatnie zdobycze są broszkowo -  kwiatkowe. 

     Najpierw kilka nowych broszek, które szczególnie mnie cieszą.


 Niebieska papuga od mojej szwagierki. Lata 60te, PRL.


 Czterolistna koniczynka na szczęście, lata 70te, PRL, z targowiska.


 Drewniana myszka ma skórzane uszka i ogonek, lata 90te, od córki.

            Myszka Miki, broszka metalowa z graciarni


 



Skórzana broszka z PRL, lata 70-80te. Kupiona na targowisku.

         Resztę broszek można podziwiać  w albumie na moim fb profilu (Gabriela Calderon).

  W ostatnią sobotę wzbogaciła się też moja kolekcja floksów o trzy nowe kolory. 


 

             Z tymi, które już miałam w ogrodzie jest razem osiem odmian. Niestety nie znam nazw.


 

czwartek, 5 sierpnia 2021

SIERPNIOWE KWIATY

       W sierpniowym ogrodzie spokój i brzęczenie owadów. Niektóre rośliny już przekwitły, inne w całej krasie. Floksy wabią zapachem i kolorami. Tu trzy z czterech odmian. Marzą mi się czysto białe i jasnoróżowe.

                                      

                                              A tu czwarta

 


            Hortensje już zakwitły, choć jest ich dużo mniej niż w ubiegłym roku. Niektóre zmarzły.



                                      Teraz królują lilie.






                      A liliowce powoli kończą kwitnienie.


           Motyli też mniej, bo najpierw przemarzła mi moja wielka budleja, a potem główną odrośl złamał kot :(


            Nie moja malutka Tosia, bo ona nie wychodzi z domu, tylko jakiś od sąsiadów.