Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

wtorek, 14 września 2021

KAPLICZKA PRZYDROŻNA

           Jak paciorki Różańca przy polskich drogach, wrosły w nasz krajobraz te perełki wiejskiej, i nie tylko, architektury. Od zawsze mnie fascynowały. Od kliku dni jestem członkiem facebookowej grupy Kapliczki przydrożne. Odgrzebałam swoje stare zdjęcia kapliczek i w miarę możności robię nowe. Warto je dokumentować, bo wbrew temu co sądzimy giną. To prawda, że pojawia się dużo nowych, ale to nie to samo. Nowe, najczęściej sztampowe ,wykonują wyspecjalizowane zakłady nie troszcząc się o specyfikę regionu. W każdym miejscu w Polsce spotkasz takie same, z jednakowymi figurkami w środku.

       Giną, bo w dobie gdy starocia są w cenie, stare kapliczki są masowo okradane ze starych drewnianych figur. Giną, bo na ich miejsce postawiono nowe, "ładniejsze", bardziej pasujące do odnowionych czy nowych domów na wsi. Giną, bo właściciel, zwykle nowy, gruntu nie życzy sobie symboli religijnych na swoim terenie, albo ziemia potrzebna mu pod parking.

Żal mi 

Żal mi kapliczek

Krzywych pochylonych

Rozebranych pospiesznie

Bo były już stare

Świątków struganych

 Z lipowego drewna

Przez miejscowych Wowrów

Co nie wytrzymały konkurencji

Z gipsową tandetą

Jaskrawo pomalowaną

"tak piękną jak żywa"

W kapliczkach jakby z taśmy

 Równiutkich i nowych

Bez pamięci bez duszy

         Oto kilka kapliczek z mojego regionu - Kociewia, jeszcze nie publikowanych na tym blogu.

Czarlin pow. Tczew

Krąg pow. Starogard Gd.
Drzewina, pow. Gdańsk

Borzechowo, pow. Starogard Gd.

Lalkowy, pow. Starogard Gd.


          Więcej kapliczek możecie oglądać na Facebooku, setki osób zaangażowało się w dokumentację tych niezwykłych obiektów.

https://www.facebook.com/groups/429606714062209/?multi_permalinks=1476153246074212
 

piątek, 3 września 2021

WSZYSCY DYBIĄ NA RYDZA

          Ale ten albo się dobrze skrył w leśnym runie, albo go nie było, bo w moim koszu się nie znalazł. Pierwszy wyjazd na grzyby w tym roku. Niestety, gdy w całej Polsce leje nas deszcze omijają, dlatego nie tylko o rydza, ale i o grzyby w ogóle ciężko.  Tyle wspólnie z mężem nazbieraliśmy.

                   Po ugotowaniu starczyło na jedna jajecznicę i jeden woreczek zamroziłam do świątecznych pierogów.



         Jak widać wszystkiego po trosze: kozaki, maślaki, kurki, zajączki, podgrzybki, nawet jedna miodówka. Niestety zero prawdziwków i rydzów. 

Kosze pożyczyliśmy od Tosi, bo ona wszystkie sobie zaanektowała.

      Grzyby jednak zbyt jej nie zainteresowały, za to od razu wlazła do pustego koszyka.



                     Na pociechę mały koszyczek wrzosów.