Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

piątek, 3 września 2021

WSZYSCY DYBIĄ NA RYDZA

          Ale ten albo się dobrze skrył w leśnym runie, albo go nie było, bo w moim koszu się nie znalazł. Pierwszy wyjazd na grzyby w tym roku. Niestety, gdy w całej Polsce leje nas deszcze omijają, dlatego nie tylko o rydza, ale i o grzyby w ogóle ciężko.  Tyle wspólnie z mężem nazbieraliśmy.

                   Po ugotowaniu starczyło na jedna jajecznicę i jeden woreczek zamroziłam do świątecznych pierogów.



         Jak widać wszystkiego po trosze: kozaki, maślaki, kurki, zajączki, podgrzybki, nawet jedna miodówka. Niestety zero prawdziwków i rydzów. 

Kosze pożyczyliśmy od Tosi, bo ona wszystkie sobie zaanektowała.

      Grzyby jednak zbyt jej nie zainteresowały, za to od razu wlazła do pustego koszyka.



                     Na pociechę mały koszyczek wrzosów.



21 komentarzy:

  1. U nas grzybów sporo, jednak nie mam w tym roku możliwości wybrania się na nie :(( Wasze zbiory wcale nie takie skromne,a i będzie pyszna jajeczniczka :)
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przykre. Ja uwielbiam łażenie po lesie, nawet jak grzybów nie ma. :)

      Usuń
  2. hehe, moje koty wchodzą do pudełek po butach. Pod Halą Mirowską też mało grzybów mają. Dziwne, bo przecież jest mokro i ciepło? Mam nadzieję, ze następne wyprawy się udadzą :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Koleżanka z Kaszub narzeka na brak grzybów, u nas też nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! a myślałam, że u Was tyle deszczów to grzybów w bród.

      Usuń
  4. U nas grzyby w ostatnim czasie zaczynają się pokazywać:))))widzę że Tosi wszędzie pełno:))))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas deszczu było za dużo, ale grzybów mało. Trzeba mieć szczęście, by uzbierać. Tosia urocza. Pozdrawiam serdecznie 🌻🌻

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze będą. Tosia to wielki brój. Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  6. Nie znam się na grzybach, ale do lasu bym poszła :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię chodzić po lesie, nawet jak grzybów brak. Za to są piękne widoki i czyste powietrze. Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Wbrew pozorom, u nas też za dużo grzybów nie ma. Niby padało przez tyle czasu...
    Ja na grzybach się nie znam, ale mój K owszem i dlatego do lasu to towarzysko mogę iść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byle nazbierał, obrał i przyrządził? ;)A nie czujesz tego dreszczyku emocji, jak się grzybka znajduje?

      Usuń
  8. Sama grzybów nie zbieram, bo nie ufam w tym względzie sama sobie. Za to nie pogardzę grzybami ofiarowanymi mi przez wujka - leśnika. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bym takim wujkiem leśnikiem nie pogardziła ;) Pozdrawiam. Karolinko czy jesteś na fb?

      Usuń
  9. Zawsze mnie to zastanawiało, czemu koty lubią włazić do różnych pojemników. To chyba jest silniejsze od nich. :) Pod Warszawą grzyby są i to w sporej ilości sądząc po zdjęciach, które pokazuje moja szefowa. W dzieciństwie uwielbiałam chodzić na grzyby, teraz boję się kleszczy i czasu też mi brakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do kleszczy to w borach sosnowych nie ma ich wiele, całe szczęście. Można też się przed nimi zabezpieczyć. Z tym czasem to już nic się nie poradzi, tak jak z chorobę, której czasu nie można przewidzieć. U nas znowu tydzień bez deszczu, to i grzybów mało.

      Usuń
  10. Ależ bym poszła do lasu... Aż czuję ten zapach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas trochę napadało,może będą grzybki to się znów wybiorę. :)

      Usuń
  11. Ja chcę na grzyby! :( Tosia od grzybów bardziej lubi koszyki. :)

    OdpowiedzUsuń