Miała być wiosna, a za oknem znów pada śnieg. Białe
szaleństwo.
Za dwa tygodnie święta. Najwyższy czas, żeby zabrać się za
pisanki. W tym roku postanowiłam, że będą w naturalnych kolorach, żadnych tam
takich, zwyczajne, naturalne skorupki i już. I co? I nie dotrzymałam słowa.
Najpierw to nawet chciałam, ale potem wpadł mi w ręce kawałek haftowanego tiulu
i wsiąkłam.
A było tak.
Zrobiłam wydmuszki i włożyłam do białych szydełkowych koszyczków.
Koszyczki roboty mojej koleżanki Marysi, bo ja drutów i
szydełka ni w ząb. Potem chciałam zamaskować dziurki i wycięłam tiulowe
kwiatki .
I ani się
obejrzałam, a tu tiulowe sukieneczki same mi na skorupki wskoczyły i dalej się
pysznić przed tymi gołymi.
To inne wydmuszki w krzyk, że też
chcą koronkowe ubranka i w ogóle nie wypada jajkom na święta paradować takie
gołe. Zając z barankiem poparły protest i cóż było robić.
Teraz wszystkie paradują dumne w świątecznym
odzieniu.
Koszyk w kształcie owocu granatu jest drewniany, przemalowany znaną już Wam metodą "leniwy schabby chic".
Piękne te koronkowe jajaczka :D
OdpowiedzUsuńpozdrowionka:D
Piękne! Ślicznie się prezentują. :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądają jajeczka w tych koronkowych pończoszkach , fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńŚliczne, takie romantyczne :)
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie i cieszę się, że nareszcie ktoś z Elbląga się odnalazł :))))
Pozdrawiam
Monika
Z Elbląga, ale na emigracji, od dwudziestu paru lat mieszkam na wsi k/Starogardu Gdańskiego.
UsuńDziękuję wszystkim za miłe komentarze.
OdpowiedzUsuńOo! Jajka w rajstopkach! :D
OdpowiedzUsuń