Lubicie perły? Ja bardzo. I wcale nie muszą być prawdziwe.
Perły to wytwór mięczaków – perłopławów, choć zdarza się, że
i inne też je wytwarzają.
Pinctada Maxima |
Zbudowane są z
masy perłowej, która składa się z aragonitu (rodzaj węglanu wapnia) i konchioliny.
Mięczak nie produkuje pereł dla własnej, a tym bardziej dla naszej
przyjemności. Aby powstała perła musi dojść do dostania się obcego ciała (np.
ziarnko piasku, jajo pasożyta) pod płaszcz zwierzątka. To je uwiera, boli, więc
wytwarza warstwy masy otaczające intruza, aby złagodzić niedogodność.
Perły dzielimy na słonowodne i słodkowodne.
Na naturalne i hodowlane. Oraz na odmiany barwne, które
zależą od domieszek mineralnych występujących w danych wodach. Prawdziwie cenne
są tzw. perły jubilerskie, naturalne, o odpowiednich wymiarach i kształtach.
Wielkość nie zawsze znaczy większą cenę.
Kształty i kolory |
Perły słodkowodne były bardzo cenione w wiekach XVI i XVII,
pochodziły z terenów Ukrainy i ze Śląska. Słynne były zwłaszcza perły Barbary
Radziwiłłówny.
Tańsze, wciąż prawdziwe, to perły hodowlane. Chińczycy
zaczęli je hodować w XIII w. Umiano je
hodować w Europie w wieku XVIII, ale na masową skalę zaczęli to robić
Japończycy na przełomie wieków XIX/XX.
Perły hodowlane |
W XIX w. opracowano także sposób wytwarzania sztucznych
pereł szklanych powleczonych lepką mazią z rybich łusek. Technologię
udoskonalono w 1925 r. Z produkcji tych perełek słynie zwłaszcza Majorka. Są
one bardzo dobrej jakości.
I wreszcie perełki plastikowe udające perły, niestety
wierzchnia warstwa „perłowa” bardzo łatwo się ściera.
Na koniec troszkę pereł z moich zbiorów. Dwa sznurki to
chińskie perełki hodowlane. Także jeden wisiorek, kolczyki i perełka luzem od
Kruka.
Te w puzderku |
Reszta to niestety perełki sztuczne, jedne ładniejsze inne,
co tu kryć dosyć pospolite. Mam też kilka wyrobów z masy perłowej: wisiorek,
naszyjnik i broszkę.
Zdjęcia , nie moich, pereł pochodzą z Internetu.
Śliczne perły. Mam też ma gdzieś zestaw z pereł. Sama osobiście nie przepadam za biżuterią. Toleruję jedynie kolczyki od czasu do czasu noszone.
OdpowiedzUsuńJak już kiedyś pisałam, to wolę oglądać niż nosić. Zwyczajnie lubię mieć. Choć perełki noszę najczęściej. :)
UsuńPiękna kolekcja:))u mnie tylko sztuczne.ale bardzo je lubię:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńBo perełki dodadzą blaski każdej kreacji, a i dekoracji różnego rodzaju. :) Pozdrawiam :)
UsuńŚliczna kolekcja, piękne romantyczne klimaty i cudny obrus. Pozdrawiam milutko!:)
OdpowiedzUsuńAch ten obrus, to raczej serwetka . Kiedyś w SH upolowałam taki kawałek koronki. Fajnie nadaje się do tworzenia różnych dekoracji. Pozdrowionka :)
UsuńLubię perły. Zawsze dodadzą uroku, delikatności. :) Bardzo podoba mi się też fioletowy obrus, no cudowny. :)Pozdrawiam, miłego dnia. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że obrusik taki mały. Ale perełki wyglądają na nim uroczo. :) Pozdrowionka. :)
UsuńBardzo lubię perły, mam mleczne i czarne- hodowlane. I mam też pamiątkę po Mamie, a ostatnio kupiłam w SH- lekko różowe- śliczne, ciężkie, nie wiem jak je szacować.
OdpowiedzUsuńTe, od Barbary R. mi się podobają:-)
UsuńJak pierwszy raz ujrzałam portret BR z perłami zrobił na mnie wrażenie. Też takie chciałam. :)
UsuńWśród moich perełek sztucznych, dwa sznurki są po mojej mamie. Jeszcze z lat 60tych. Hodowlane okrągłe + kolczyki to dar od mojego M. :)
Ależ piękna perłowa kolekcja. One są takie wytworne, każdemu strojowi dodadzą elegancji :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Agness:)
Masz rację, każdy strój ozdobiony perłami wygląda wytwornie. :) Uściski :)
UsuńNo proszę, nawet nie wiedziałam, że jest jakiś podział pereł. Piękną masz Tereniu kolekcję. A może powinnam napisać, że skarb? Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńDo skarbu to im daleko, ale lubię moje świecidełka. :) Pozdrowionka. :)
UsuńŚliczne perły :))
OdpowiedzUsuńMiło, że się podobały. :)Pozdrawiam :)
UsuńLubię perły, zgromadziłam trochę biżuterii i jak mam nastrój to zakładam.One lubią jak je nosić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szkoda, że mam tak mało okazji do noszenia. :)
UsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Pereł nie lubię, ale Twoje są piękne.
OdpowiedzUsuńZachwyciły mnie zdjęcia, fantastycznie wygląda taka kompozycja.
Pewnie jesteś przesądna? Mówią, że perły to łzy. W wielu kulturach takie mają znaczenie. Gdzieś wyczytałam, że to łzy Aniołów. :)
UsuńPozdrawiam :)
W bólu rodzi się doskonałość :-) Takie prawo natury:-),
OdpowiedzUsuńa człowiek nie lubi cierpieć , a to przecież początek przekształcania ziarnka piachu w perłę.
Oby, Zeusie, oby :-))
Uściski bardzo serdeczne i bardzo mocne :-))
Wszystko się podobno w bólu rodzi :) Ale właśnie małżowi chodzi o to, żeby nie cierpieć. :)
UsuńPozdrowionka :)
Bardzo lubię perełki i nie wierzę w ich pechowość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
No właśnie. Grunt to mieć dobre skojarzenia.:)
UsuńPozdrowionka :)
Bardzo kocham perły... Praktycznie od lat przedszkolnych, kiedy to pierwszy sznur dostałam od Babci.
OdpowiedzUsuńPerły i złoto, nosiła też moja Mama. Same piękne wspomnienia...
Moja Mama też je lubiła, choć miała tylko sztuczne. Jeden z naszyjników dostała w prezencie od szkolnych koleżanek (TE dla dorosłych), które wiedziały, że je lubi. :)
UsuńŚliczne perły. Lubię je, choć nie mam gdzie nosić.
OdpowiedzUsuń