Wybaczcie mi dłuższą nieobecność na blogu, ale już się poprawię. Zaczęłam bowiem najdłuższe w moim życiu wakacje. Od 1 września będę emerytką! Wreszcie będę miała dosyć czasu na wszystko, może nawet z czasem szkoła przestanie mi się śnić po nocach.
Ale do rzeczy, czyli do Maryjek. Ciekawych skąd się wzięły odsyłam do posta z 18 września ubiegłego roku. Obiecałam wtedy, że strychowe zdobycze będę pokazywać, w miarę ich odnawiania.
Dziś dwie gipsowe figurki Maryi. Figurki nie były malowane olejno, ale pokryte białą farbą kredową. Są nieco zniszczone, choć ubytki są małe, to wyglądają jakby spowodowane warunkami atmosferycznymi. Mniejsza to tak zwany wizerunek Najświętszego Serca Maryi i była w komplecie z drugą figurką Najświętszego Serca Jezusa. Większa to Maryja Niepokalana. Obydwie figurki były zakurzone i brudne. Stały na strychu przez wiele lat.
W ramach renowacji, postanowiłam je po prostu umyć. Od razu zaczął schodzić nie tylko brud, ale i warstwa kredowej farby. Mniejsza figurka po umyciu pozostała biała.
Większa pod spodem odsłoniła gips o różowym zabarwieniu. Podobnie jak dwa wsporniki (post z 18.09).
Postanowiłam, że nie będę zmywać zupełnie białej farby, tak żeby figura była biała z różowymi przebłyskami.
Mniejszą figurkę przeznaczyłam na prezent dla pewnej osoby, czekam tylko na sposobność dostarczenia jej do stolicy. Wysłałabym pocztą albo kurierem, ale obawiam się, że mogłaby nie dotrzeć w całości, dlatego wciąż czekam na okazję, gdy będzie jechał ktoś z rodziny czy znajomych samochodem.
Większa i dużo cięższa znalazła swoje miejsce w jadalni na małym stoliczku, gdzie od lat królują dewocjonalia. Ozdobiłam ją starymi różańcami ze szklanych paciorków.
Na renowację czekają dwie figurki Jezusa, ale one są mocno uszkodzone. Muszą zaczekać aż mój M będzie miał urlop. Może także odezwie się pan od którego je dostałam i okaże się, że znalazł brakujące części.
Przepiękne Maryjki.:) Odszukałam post z września - zdumiewające ile śliczności udało się zdobyć.Bardzo też podoba mi się kopułka z aniołkiem, przydałaby mi się taka. Marzy mi się zrobienie takiego kącika z dewocjonaliami. Życzę miłego czasu na emeryturze oraz radości z codzienności.:) Poproszę więcej podobnych wpisów, bo tematyka bardzo ciekawa. Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twój blog.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia. Kopułka z aniołkiem znaleziona w SH, bez aniołka. W środku były jakieś papierowe kwiaty. Rozmontowałam, przemalowałam podstawę i włożyłam aniołka. Miłej niedzieli :)
UsuńPiękne figurki:))ja kiedyś dostałam dwie figurki od męża siostrzenicy,jedna to Maryja a druga św Józef:))))cieszę się że będziesz częściej dodawać posty,bo zawsze są ciekawe:)))Pozdrawiam serdecznie i miłej soboty życzę:))
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu. Mnie się już uzbierało kilka tych gipsowych figurek: trzy Maryjki, trzy figurki Pana Jezusa,w tum Praskie Dzieciątko i św. Jan Paweł II.
UsuńMiłej niedzieli :)
Pamiętam ten post !!!! i pamiętam tez cuda które do Ciebie trafiły :) Takie skarby niekiedy nie potrzebują wiele zachodu żeby nabrać pięknego wyglądu :) Jak widać zwykła woda jest dobra na wszystko :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że to już i najdłuższe wakacje są już tuż za rogiem :) Życzę z całego serca żebyś mogła się nimi w pełni cieszyć i realizować wszystkie plany jakie tylko przyjdą Ci do głowy :)
Bardzo dziękuję za życzenia. Mam nadzieję, że dojdę do ładu z siostrzenicą męża i Maryjka będzie mogła w te wakacje zawitać do Secesji. :)
UsuńWOOOOOOWWWWWWWW!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!DZIĘKUJĘ BARDZO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńNa pewno nie będę się bronić :))))) Jest taka piękna :)
Mam nadzieję, ze zawitasz do mnie razem z Maryjką :) proszę bardzo :) bardzo proszę :) w imieniu nie tylko swoim :)
Przyjedź do Nas koniecznie !!!!!
Ocaliłaś piękne Figurki. Ja też mam dwie ze starego domu, które lata przeleżały w budynku gospodarczym, a tera królują w naszym domu.
OdpowiedzUsuńNie mogę odżałować figurki mojej babci, nie wiem co się z nią stało. Babcia z powodu smutnych okoliczności musiała opuścić swój dom na ponad dwa lata. Po powrocie w domu brakowało wielu rzeczy.
UsuńMiłej niedzieli :)
Piękne figurki. Tak bardzo mi jest szkoda, że nie zabrałam podobnej z mojego rodzinnego domu. Obejrzałam post, o którym piszesz. Tyle tam wspaniałości. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Zawsze mówię, że człowiek powinien być najpierw mądry, a potem młody. Iluż rzeczy nie musiałby teraz żałować.
UsuńŻyczę miłej niedzieli :)
Pięknie się udała renowacja :-) figurki jak nowe :-) Uściski mocne :-)
OdpowiedzUsuńA tylko je umyłam :)
Usuńcudne figurki i bardzo udana renowacja. Ja ostatnio byłam na giełdzie staroci ale tego co szukałam nie było i troche byłam zawiedziona bo tak wszyscy zachwalali giełdę na kole a jak dla mnie średnio. A co śmieszniejsze to spotkałam tam ludzi ( jako sprzedawcy) których spotykałam na dostawach gadzetów w sh jedynie co mi sie udało dostać to szklany apteczny pojemnik którego jeszcze nie miałam okazji prezentować u siebie na blogu. Pozdrawiam lipcowo weekendowo
OdpowiedzUsuńTak to już jest, że jedni w SH szukają okazji wzbogacenia kolekcji, a inni kieszeni. Też czasem spotykam, takich ludzi na giełdzie, choć raczej rozpoznaję przedmioty niż osoby. Często po niewczasie wyrzucam sobie, ze czegoś nie kupiłam, bo może by się sprzedało i byłoby troszkę kasy na kolejną lalkę, ale chyba nie mam żyłki handlowej. :)
UsuńPiękne są te figurki Maryi. Na pewno będą cieszyć zarówno Twoje oko jak i osoby, która została jedną z nich obdarowana. Myślę, że jadalnia jest doskonałym miejscem na tego typu dewocjonalia, to trochę tak, jakby Matka Boża była częścią Waszej rodziny, czyż nie? Nie wiem czego życzy się z okazji przejścia na emeryturę, może po prostu realizowania swoich marzeń i zainteresowań? Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia. Pozdrawiam gorąco :)
UsuńŚliczne te figurki. Wyczyszczone ładnie wyglądają.
OdpowiedzUsuńI gratulacje, że już tuż tuż emeryturka.
Dziękuję. Postanowiłam bardziej nie ingerować w ich wygląd, bo takie właśnie mi się podobają. Widać na nich upływ czasu. :)
UsuńWspaniale że będziesz miała więcej wolnego czasu :):)
OdpowiedzUsuńBardzo się na to cieszę, oby tylko zdrowie było...
UsuńEmerytura to podobno najpiękniejszy okres w życiu - czas dla swoim pasji :-) Ja jeszcze przynajmniej kilkanaście lat będę musiała sobie na nią zapracować... Ty już teraz możesz się cieszyć wolnością :-) Mnie to też cieszy, bo z radością będę podglądać Twoje wyczyny blogowe :-) Uściski Sówko :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję i życzę Ci, żeby znów przepisów nie zmienili. Gdy zaczynałam pracę, to miałam pracować pięć lat mniej, a teraz skaczę z radości, że nie muszę pracować jeszcze dwa lata.
UsuńO, Koleżanko po fachu... ja muszę jeszcze trochę popracować... Marzą mi się takie figurki, albo choćby jedna :-) Buziaki :-)
OdpowiedzUsuńJak masz krewnych na wsi, to zajrzyj na strych, często tam kończą swój żywot. Swoją drogą to muszę odwiedzić znajomych i zapytać, czy czasem figurka z pokoju ich babci tam nie trafiła. :)Pozdrowionka ☺
UsuńZawsze przyjemnie patrzeć jak coś zgaszonego,uszkodzonego, nabiera barw nowego życia...
OdpowiedzUsuń