Odkąd odszedł Prezes postanowiliśmy nie mieć już zwierząt. Zbytnio przeżywamy takie rozstania. Jednak koty postanowiły inaczej. I miesiąc temu Inka, tak po prostu przyprowadziła na nasz taras swoje kocięta.
Wprowadziły się i nic sobie nie robią z tego, czy chcemy mieć koty czy nie. Formalnie Inka należy do naszych sąsiadów, więc jej kocięta też. Ona jednak twierdzi, że od przybytku głowa nie boli i lepiej jest mieć dwóch panów niż jednego. Obaj dadzą żarełko.
I znowu staliśmy się własnością kociej rodziny . Maluchy rosną i broją na całego. Przebiły mi basenik, obdrapały donice, obszarpały kwiatki, ale jakby co to one są niewiniątka.
Nazwałam je Sól i Pieprz, choć jeszcze nie udało mi się określić płci.
Sól (albo Solinka) jest większa i puchata. Czasem łaskawie daje się głasknąć. Pieprz jest bardzo nieufny i bardzo szybki. Mimo to dają mi wiele radości. Zwłaszcza kiedy staczają na tarasie "bratobójcze" ("siostrobójcze?) walki. Czasem obrazki są rozczulające.
I jak tu nie lubić tych małych potworów? ♥
Ojej jakie słodziaki <3
OdpowiedzUsuńa Inka bardzo przypomina mi moją (byłą) Miśkę :D
Słodkie i psotne :) Szkoda Miśki. :(
UsuńPrzesłodkie kociaki.:) Oj nie można się na nie złościć. Inka ma zaufanie do Ciebie, skoro zdecydowała się przyprowadzić swoje dzieci. A może Ty jeszcze nie wiesz, że potrzebujesz koty? One same Cię adoptują.:)
OdpowiedzUsuńAdoptują? Chyba anektują ;)
UsuńOjejku, zazdroszczę takich widoków. Ja mieszkam w bloku, w dodatku w dość nieprzystępnym zwierzętom mieszkaniu (ogromne stosy książek na półkach, podłodze i innych meblach, mało przestrzeni), także nie mogę pozwolić sobie na zwierzaka... Może kiedyś... Słodkie maluchy! Miziałabym
OdpowiedzUsuńNo to Ci życzę wygranej w totolotka i domku na dużej działce. A koty sama Ci wtedy dostarczę ;)
UsuńKoty same wybierają, gdzie chcą być, poznają dobrych ludzi i wiedzą, że tu ich żadna krzywda nie spotka :)
OdpowiedzUsuńŚliczne są :D
Ściskam serdecznie, Agness:)
No cóż, ja to skrzywdzić mogę najwyżej muchę, osę i szerszenia ;)
Usuńcudne koty i zazdroszczę obserwacji ich <3 pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCzasem wolę patrzeć na figlujące koty niż jakiś serial w TV. :)
UsuńCudowne kociaki, wyglądają rozkosznie, tuliłbym je cały czas... Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńA bo się dadzą. Sól syczy i prycha, a Pieprza nie można złapać, taki śmigły. ;)
UsuńCudowne kocięta
OdpowiedzUsuńSą naprawdę przezabawne. :)
UsuńKotki są urocze. Szara Sowo a my nigdy małych kociąt nie mieliśmy. Saba a później jej następczyni zawsze gdzieś wynosiły, albo kto wie co z nimi robiły.
OdpowiedzUsuńKociły się nie raz ale nigdy małych nie wiedzieliśmy jak były większe i przez nie odchowane. Kociły się albo w piwnicy albo w budzie od psów. Po dniu, po dwóch już po młodych ani widu ani słychu.
Serdecznosci
Kotki mają instynkt, który każe im ukryć młode, ale słyszałam też o nieprzyjemnych wypadkach zjadania miotu. :(
UsuńSłodkie maluchy... Moja Klara miałaby z nimi zabawę, a tak biednego Oriona atakuje.
OdpowiedzUsuńTen osobnik czarno-rudy prawie na pewno będzie kotką(szylkretowa maść jest zarezerwowana dla samiczek). Wybierz się do weta, rozwieje Twoje wątpliwości.
Nie wiem czy Pieprz będzie oną, ale charakterek ma iście diabelski. Dziś pogryzł/a mojego M do krwi i to paskudnie, bo wziął go/ją? na ręce. Sól prycha i fuka, ale w końcu daje się pogłaskać.
UsuńJakbym czytała o mojej Klarze. Raz przytula się i domaga pieszczot, innym razem atakuje znienacka, gryzie i drapie, szczególnie psa...
UsuńPokaźny przychówek.
OdpowiedzUsuńTylko dwa :)
UsuńJakie słodziaki :-DDD Koty znają się na ludziach :-DD Mam nadzieję, że sprawiają tez dużo radości :-)
OdpowiedzUsuńPod warunkiem, że nie chcesz ich wziąć na ręce ;)
UsuńTeraz u syna kotka ma maluchy i takie są słodkie, że nie potrafią ich oddać, hehe
Usuńnie da się ich nie kochać:))pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam serdecznie :)
Usuńoj, nie wypuściłabym tego
OdpowiedzUsuńsmakowitego rodzeństwa ♥
Bez strachu, wracają jak bumerang, nawet z czubka drzewa ;) A tak między nami, wiesz, kto wymyślił, że trzeba straż wzywać do kota na drzewie? One świetnie dają sobie radę. ;)
UsuńŚliczne! Ja w zeszły poniedziałek pożegnałam mojego ukochanego persa Żelka. Cały czas nie mogę się pozbierać, wydaje mi się, że ciągle kręci się po domu. Też nie chcę więcej zwierząt, ale mój mąż coś przebąkuje o piesku. Zobaczymy...
OdpowiedzUsuńPożegnałam dwa psy, nigdy więcej. Ja nawet po chomiku beczałam. Wiejskie koty, jak przyjdzie ich pora zwyczajnie odchodzą i nie wracają. Ale już nie chcę własnych zwierząt, dokarmiać koty sąsiada to co innego. :)
UsuńTak, za bardzo je udomawiamy, a potem płaczemy. W sumie trochę na własne życzenie. Ale z drugiej strony zwierzaki kochać trzeba.
OdpowiedzUsuńByle nie zagłaskać na śmierć ;)Przyznam, że jestem wrogiem trzymania zwierząt w niewoli. Nawet złota klatka, to nie to samo co swoboda.
UsuńAle się uśmiałam! Jak przeczytałam koty zdecydowały inaczej.
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się imiona kotów.
To przez Dorotę te imiona, ona kociakom nadaje kulinarne imiona (Bigos, Krokiet, Pieczarka) to od umaszczenia i ja nazwałam Pieprz i Sól. ;)
UsuńNo cóż, kotki też chcą mieć swoje zdanie w tym wszystkim :). Fantastyczne imiona. I takie oryginalne. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńO tak, koty są bardzo niezależne, dobrze, że nie potrafią mówić i protestować, jak im się imiona nie podobają ;)
UsuńRozczulają te Twoje maleństwa:-) Uwielbiam koty. Dobrze, że je przyjęłaś. Ja też bym się zdecydowanie nie oparła.
OdpowiedzUsuńOtóż nie przyjęłam, bo to koty sąsiada. Tylko one mnie mają na własność, zwłaszcza jak poczują się głodne ;)
UsuńJakie fajne kociaczki,one chyba wyczuły kto jest dla nich lepszy :)
OdpowiedzUsuńNie da się ich nie kochać! Przecież to takie słodkie, puchate kulki! Nawet jak broją to są kochane. :)
OdpowiedzUsuń